"Tortuga. Dzieje wyspy piratów" Kacper Nowak

Tytuł Tortuga. Dzieje wyspy piratów
Autor Kacper Nowak
Wydawnictwo Nowy Świat
Rok wydania 2013

Stron 181
Czy na dźwięk słowa „pirat” pojawia Wam się przed oczami postać awanturnika z przepaską na oku lub drewnianą nogą? A może raczej przychodzi Wam na myśl romantyczne połączenie niepokornego morskiego Robin Hooda i Casanovy?

Jeśli na któreś z powyższych pytać odpowiedzieliście twierdząco, witajcie wśród tych, którym filmy i powieści przygodowe zrobiły pranie mózgu. Zła wiadomość jest taka, że żadna z tych wizji nie pokrywa się z obrazem prawdziwego pirata. Natomiast dobre są dwie – po pierwsze, należysz do większości społeczeństwa, a po drugie, masz właśnie szansę zobaczyć autentyczną twarz morskiego bandyty. Rolę czerwonej pigułki i powrotu do rzeczywistości spełnia (a przynajmniej ma takie aspiracje) publikacja Kacpra Nowaka „Tortuga. Dzieje wyspy piratów”.

Tortuga zapisała się w pamięci ludzkiej jako tajemnicze, egzotyczne, pirackie państwo. Jej nazwa pojawia się w niemal każdej powieści bądź filmie o XVII-wiecznych korsarzach, będąc często uosobieniem pirackiej wolności i demokracji, a jednocześnie miejscem niebezpiecznym i złowrogim. Jednym słowem stanowi wymarzony wręcz temat nie tylko na książkę beletrystyczną, ale i pozycję stricte historyczną.


Autor podzielił swoją pracę na osiem rozdziałów, w których przybliża krótko historię wyspy, okoliczności powstania na niej państwa bukanierów, a także realia życia jej mieszkańców. Wielokrotnie rozprawia się z mitem honorowego pirata, udowadniając, że zdecydowaną większość korsarskiej braci stanowili wyrachowani i pozbawieni skrupułów materialiści i mordercy, dla których łup był wartością nadrzędną.

Najciekawszym rozdziałem okazało się „Życie dzień po dniu” przybliżające codzienną rutynę przeciętnego mieszkańca Tortugi – jego obowiązki, rozrywki, a także wygląd zewnętrzny. Z kolei na samym końcu książki można znaleźć chronologiczne zestawienie wszystkich istotnych dla XVII-wiecznej historii wyspy wydarzeń oraz listę i krótkie omówienie najważniejszych bukanierskich dowódców.

Pomysł autora był zacny, a i przygotowaniu merytorycznemu nie można nic zarzucić. I wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie liczne błędy interpunkcyjne i stylistyczne. Przecinki pojawiają się  tam, gdzie chcą, a najczęściej w ogóle ich nie ma. Błędów ortograficznych na szczęście nie zauważyłam, ale pojawili się np. „biznesmani”. Rażą również liczne powtórzenia i zdania, które sprawiają wrażenie urwanych i pozbawionych puenty, jak choćby:

Chociaż pierwszymi kupcami, handlującymi z Tortugą byli prawdopodobnie Holendrzy, gdyż już na samym początku XVII stulecia przybywali robić interesy z myśliwymi na zachodnio-półnoncnym brzegu Hispanioli (str.57).

W zamyśle autor chciał prawdopodobnie przedstawić fragment historii w przystępny sposób tak, by po książki mogli sięgnąć również czytelnicy niezbyt przepadający za literaturą czysto historyczną. Stąd też zapewne obecność kolokwializmów i częste porównania ówczesnych wydarzeń oraz postaci do ich współczesnych odpowiedników. Rozumiem i doceniam tę ideę, ale niestety jej wykonanie bardziej mnie irytowało niż pomagało. Ponadto, momentami czułam się jak uczniak, któremu ktoś wykłada oczywiste rzeczy, jak choćby to, że piraci posługiwali się na co dzień nazwami technicznymi związanymi z budową statków i ich sterowaniem oraz że zdrowo przeklinali…

Książka jest niewielkich rozmiarów (liczy zaledwie 180 stron), ale zdaje się w pełni wyczerpywać temat pod względem tematycznym. Z pewnością będzie stanowiła ciekawą lekturę dla osób zainteresowanych korsarstwem, zwłaszcza w dobie jego największego rozkwitu i potęgi. Niestety, osobiście jestem rozczarowana rozdźwiękiem między jej wartością merytoryczną a efektem końcowym.

Komentarze

  1. Interesujący pomysł na książkę. Ale chyba rzeczywiście wolę moje wyobrażenie piratów :))

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, szkoda, że tej publikacji zabrakło solidnej redakcji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka szkoda, bo sam temat jest naprawdę bardzo ciekawy.

      Usuń
  3. Mimo kilku wad wydaję mi się, że książka porusza na tyle ciekawą tematykę, że jestem skłonna ją przeczytać :) Zawsze lubiłam opowieści o piratach, dlatego chętnie poznam ich prawdziwy obraz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ze względu na temat chętnie przeczytałabym tę książkę, jednak błędy językowe mnie zdecydowanie odstraszają... Jeszcze się zastanowię, czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piraci przeklinali? No nie, rabowanie, gwałcenie i mordowanie rozumiem, ale przeklinanie? A to brutale :D A tak swoją drogą fajny pomysł na książkę. Sam bym jej pewnie nie ominął i to nawet mimo Twoich zastrzeżeń.
    Ale z tą opaską na oku, to ponoć nie jest ściema. Jedno oko musiało być zasłonięte w razie abordażu i walki pod pokładem - oko nie musiało się wtedy przyzwyczajać do ciemności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam zaskoczona ;)
      No patrz, nie wiedziałam o tym, człowiek uczy się przez całe życie:)

      Usuń
  6. Ja sobie wyobrażam piratów dokładnie tak, jak ich ukazano w Piratach z Karaibów. I chyba nie jestem w stanie tego zmienić, Jack Sparrow zrobił mi pranie mózgu :P Ale z tym przeklinaniem to rzeczywiście informacja, która zmieniła moje życie :D Autor naprawdę odkrył Amerykę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Błędy ortograficzne, bardzo przeszkadzają mi w czytanej książce, i nawet gdyby była piękna, to i tak obniżyłoby to moją ocenę

    OdpowiedzUsuń
  8. Mimo wszystko z chęcią przeczytałabym :) Bo piraci to taki wdzięczny temat ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz