Fiszki na ostro. Angielski, czyli Adults Only

Fiszki to jeden z najpopularniejszych, a jednocześnie najskuteczniejszych sposobów nauki nowego słownictwa. W ofercie wielu wydawnictw znajduje się bogaty wybór przeróżnych zestawów, podzielonych tematycznie bądź pod względem poziomu zaawansowania. Dzisiaj przyjrzymy się bliżej angielskim Fiszkom na ostro. 


Zasób słownictwa, jaki najczęściej wynosimy z zajęć w szkole bądź tradycyjnych kursów raczej niewiele ma wspólnego z językiem potocznym słyszanym na ulicy brytyjskich miast. Chcesz się dowiedzieć, co oznacza, gdy that bloke has the hots for you lub gdy ktoś z przekąsem wspomina, że her indoors czeka już na niego w domu? Jeśli tak, to „Fiszki na ostro” są właśnie dla Ciebie.

Zestaw zawiera trzysta trzydzieści trzy fiszki ze słówkami i zwrotami, pod którymi znajdują się zdania pokazujące, jak poprawnie z nich korzystać. Zostały podzielone na następujące kategorie tematyczne:

  • przedstawiamy się,
  • rodzina i przyjaciele,
  • ciało,
  • zdrowie,
  • pozytywne uczucia,
  • negatywne uczucia,
  • przekleństwa i obelgi,
  • smacznego,
  • flirtowanie,
  • seks,
  • zabawmy się,
  • puby, kluby i knajpki.
Wbrew temu co sugeruje nazwa zestawu, zaledwie niewielka część zawartego w nim słownictwa to wulgaryzmy. Znaleźć tu można wyrażenia jak najbardziej neutralne, jak również wiele potocznych, choć wcale nie obraźliwych zwrotów. Same wyrażenia uznane powszechnie za wulgarne zostały dodatkowo oznaczone taką informacją, a ich nauka z pewnością zapewni niezłą zabawę. Od strony technicznej pojedyncze fiszki także prezentują się bardzo dobrze - kartoniki są sztywne, nie gną się, a dość duża czcionka to pozytywne zaskoczenie.


Niestety, jest kilka rzeczy, które nie podobają mi się w bieżącym wydaniu:
  1. Brak zapisu fonetycznego bądź możliwości pobrania pliku z nagraniem wymowy. W większości przypadków nie miałam problemu z domyśleniem się prawidłowej wymowy, ale kilka słów sprawiło mi kłopot. 
  2. Pudełko jest wprawdzie poręczne, ale  gdyby zostało powiększone o 1 cm, byłoby znacznie lepiej. Może się czepiam, ale ułożone w nim fiszki są tak ściśnięte, że trudno je ułożyć. Dlatego też część z tych, które już opanowałam musiałam po prostu wyjąć na stałe z opakowania, by bez problemu dostać się do tych, z których na bieżąco korzystałam.
  3. Większość zestawów fiszek zawiera karty pozwalające posegregować fiszki na te, których się uczymy, które powtarzamy oraz te opanowane już perfekcyjnie. W „Fiszkach na ostro” znajdziemy wprawdzie pięć białych kartoników, które mają pełnić tę funkcję, ale specjalnie nie odróżniają się od fiszek (są niewiele od nich większe). Musiałam je nieco przerobić po swojemu. Ponadto wydawca proponuje przykleić je taśmą klejącą, co również uważam za nienajlepszy pomysł.

Podsumowując, „Fiszki na ostro. Angielski” to ciekawa propozycja dla osób pragnących zgłębić codzienne, a nie literackie słownictwo. Z pewnością są dobrym uzupełnieniem tradycyjnej nauki. Mimo mankamentów, które wymieniłam, nie żałuję ich zakupu, zwłaszcza, że ich cena również jest korzystna (około 25 zł). 

Komentarze

  1. Nigdy nie próbowałam nauki z fiszkami... Chyba powinnam spróbować, bo mój angielski kuleje ostatnimi czasy. :)
    Ja się uczę angielskiego i hiszpańskiego z programów Edgarda i jestem zadowolona, ale ostatnio coś zaniedbałam naukę. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też próbowałam hiszpańskiego z Edgarem, ale zabrakło mi cierpliwości... Może jeszcze do niego wrócę ;) A co do fiszek, to polecam (nawet niekoniecznie te konkretne, ale w ogóle jako metodę uczenia się słowek :))

      Usuń
  2. Lubię fiszki, ale na te się raczej nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Naukę języków z fiszkami bardzo lubię, a akurat zwrotów potocznych mało kiedy uczymy się w szkole, na uczelni czy na dodatkowych zajęciach, więc myślę, że jest to dobre źródło nauki nowego słownictwa :) Szkoda tylko, że wydanie pozostawia wiele do życzenia, bo jednak komfort nauki jest raczej ważnym aspektem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest najgorzej, ale fakt, wydanie mogłoby być lepsze :)

      Usuń
  4. Mimo, że mój angielski jest na dobrym poziomie, zawsze mam problem z nauką słówek. Od jakiegoś czasu korzysta z aplikacji na telefon do robienia fiszek i bardzo mi to pomogło. Z chęcią bym skorzystała z tego własnie zestawu, bo w szkole rzadko uczą mowy potocznej, która jest mimo wszystko bardzo ważna. A na pewno bardziej przydatna od wysublimowanego słownictwa wyższych klas. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zdecydowanie, nasz szkolny angielski czasem nijak się ma do tego, co słychać na ulicy :)

      Usuń
  5. Brak przekładek uważam za irytujący :P Ogólnie sama pozycja zdaje się być ciekawa, ale niezbyt odkrywcza, bo jakiś czas temu wyszła seria książeczek: angielski, niemiecki, hiszpański bez cenzury i polegały one dokładnie na tym samym, a z tego co pamiętam możliwe że były nawet ciut tańsze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TO już wiem, za czym się rozejrzeć :D

      Usuń
    2. Mam ,,Francuski bez cenzury" i jestem całkiem zadowolona z tej książeczki. Podejrzewam, że angielska jej wersji jest podobna.

      Usuń
  6. Nie da się ukryć, że kontakt na żywo jest najlepszy, ale nie zawsze jest on możliwy. Akurat z fiszek jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od strony technicznej chyba faktycznie są nieco niedopracowane, ale tak bardzo lubię tę metodę nauki, że pewnie poradziłabym sobie w podobny sposób jak Ty i uczyła z przyjemnością. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz