Top 10: Ultrapopularni autorzy, których jeszcze nie czytałam!

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień (źródło: Kreatywa)

Dziś przyszła pora na... Ultrapopularnych autorów, których jeszcze nie czytałam!

Książki towarzyszą mi w codziennym życiu niemal bez przerwy, nie wyobrażam sobie dnia bez przynajmniej godzinnej dawki czytania. A mimo to lista powieści, które mam zamiar poznać nieustannie rośnie zamiast maleć. Co więcej, nadal jest wielu pisarzy, których książki czytali już chyba wszyscy poza mną. Dzisiaj pora przyjrzeć się im bliżej.


Stieg Larsson - trylogia Millenium to już klasyka skandynawskiego kryminału, a ja mam wrażenie, że czytam wszelkie dostępne powieści z tego gatunku, tylko nie ją. Na szczęście już stoi na półce i czeka na swoją kolej.

Neil Gaiman - pisarz, którego powieści mogę wymieniać jednym tchem, mimo że żadnej nie czytałam. Wstyd i hańba mi, ale nadrobię. Obiecuję!

Ryszard Kapuściński - polski akcent i choć jego książki stoją na półce niczym wyrzut sumienia, nadal jeszcze do nich nie dotarłam...

Joanna Chmielewska - jej powieści to już klasyka polskiego lekkiego kryminału, dwie nawet przygarnęłam przy okazji jakiejś wyprzedaży, ale nadal czekają na lepsze czasy. Może w wakacje?

Jodi Picoult - przeglądając różne blogi doszłam do wniosku, że zna ją chyba każda obecna w blogosferze czytelniczka i co najmniej co drugi czytelnik. Nie potrafię się jednak przemóc i sięgnąć po jej książki, no nie potrafię... 

Ursula Le Guin - i kolejny wyrzut sumienia patrzący z zapełnionego regału, chęci mam duże i szczere, więc liczę na to, że już wkrótce będę mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że Ziemiomorze znam na wylot :)

Suzanne Collins - autorka znana właściwie tylko dzięki jednej trylogii, ale za to takiej, o której wszędzie było i nadal jest głośno. Mnie "Igrzyska Śmierci" jeszcze nie porwały, ale kto wie, co przyniesie przyszłość...

Dean Koontz - gdy wiele lat temu wertowałam biblioteczny regał w poszukiwaniu kolejnego Kinga lub Mastertona, Koontz zawsze wpadał mi w oko i próbował do siebie przekonać. Nic z tego, do tej pory nie znam ani jednej jego książki, a ponoć to legenda gatunku...

Harlan Coben - sytuacja jak wyżej, choć akurat Coben stał na półce na przeciwległym regale.

Danielle Steel i Nora Roberts - obydwie pisarki wrzucam do jednego punktu, bo i tworzą podobne powieści. Nazywane najpopularniejszymi autorkami powieści dla kobiet mają niestety w sobie coś takiego, co każe mi od ich książek czmychać im dalej, tym lepiej. I chyba tak już zostanie...

A jak to wygląda w Waszym przypadku?

Komentarze

  1. Larssona i Gaimana polecam z czystym sumieniem, natomiast Steel i Roberts możesz sobie spokojnie odpuścić :D Kapuściński i u mnie czeka na lepsze czasy (tu naprawdę mi wstyd, że jeszcze nie miałam okazji go czytać), Coben co prawda dupy nie urywa, ale da się czytać, zaś co do Koontza - to nie jestem pewna, czy jego powieści przypadną ci do gustu :/
    Podziwiam Cię, że stworzyłaś ten ranking; moje zaległości pewnie nie zmieściłyby się w dziesiątce :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Larssona i Gaimana mam w bardzo poważnych planach :) Natomiast do Steel i Roberts zdecydowanie mnie nie ciągnie, choć mam wrażenie, że wszyscy je znają...

      Usuń
    2. Oj nie zgodzę się, że dupy nie urywa. :) Coben w porównaniu do całej reszty amerykańskich pisarzy bardzo się wyróżnia. Rzadko kiedy ktoś a USA zaskakuje, tworzą coraz więcej kotletów (chociażby Patterson). Jego aktualne powieści nie dorównują poprzednim, ale nadal trzymają poziom. :)

      Le Guin także planuję przeczytać... od kilku miesięcy. :D Aktualnie nie potrafię znaleźć pieniędzy na 'Ziemiomorze'. Całość pochłaniają komiksy, bądź aktualnie Gra o Tron. Może w czerwcu uda mi się szarpnąć... Ale co z tego wyjdzie?

      Usuń
    3. Dawno Cię tu nie było :) Trzymam kciuki, żeby zakupy się udały, jakiekolwiek ostatecznie będą ;)

      Usuń
  2. Jodi Picoult musisz koniecznie poznać. Wprawdzie jej twórczość jest dość specyficzna, jednak myślę że przypadnie Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tylko jeden film na podstawie jej powieści - Bez mojej zgody, może się kiedyś skuszę, ale na razie wolę bardziej krwawe historie ;)

      Usuń
  3. O, końcówka mogłaby być moja:-) W dodatku mam niejasne podejrzenie, że są to autorzy, których nigdy nie przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Twojego zestawienia czytałam tylko Collins - ona tak naprawdę nie napisała aż tak odkrywczej serii. Moim zdaniem tylko dwójka trzymała fajny poziom ;)
    Na mojej liście na pewno znalazłby się Sapkowski - wstyd, że jeszcze go nie przeczytałam...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi oceniać, ale nie da się ukryć, że jej trylogia zrobiła w ostatnich miesiącach prawdziwą furorę :)
      A Sapkowskiego naprawdę warto poznać :)

      Usuń
  5. Z Twojej listy czytałam Larssona, Kapuścińskiego (choć wciąż tylko "Cesarza"), Picoult, Collins i Cobena :) Do reszty mnie jakoś wybitnie nie ciągnie:) W moim zestawieniu na pierwszym miejscu pojawiłaby się Agatha Christie- bardzo żałuję, że wciąż się rozmijamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agathę uwielbiam i bardzo zachęcam do sięgnięcia po jej kryminały :)

      Usuń
  6. Polecam Cobena, sama też nie mogłam się początkowo przemóc ;) Z Twojej listy czytałam również powieści pani Picoult oraz jedną książkę Chmielewskiej (acz to było ze sto lat temu i nawet nie pamiętam jakie wrażenie na mnie wywarła).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie Chmielewskie mam na półce, więc się pewnie w końcu przełamię, natomiast Coben... na razie mnie nie ciągnie :)

      Usuń
  7. Miałam również wspomnieć o Steel i Roberts - mam wrażenie, że - tak jak Picoult - wszyscy je czytali, tylko ja jestem jakaś dziwna i nawet nie mam ochoty. Może kiedyś mnie najdzie, ale jest to bardzo wątpliwe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bym chciała przeczytać coś Joanny Chmielewskiej, a tak to raczej czytam na bieżąco, nie mam skonkretyzowanych pisarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, tak jak napisałam, nie są to pisarze, których książki koniecznie CHCĘ przeczytać, ale ci popularni, których twórczości nie znam.

      Usuń
  9. Z Larssonem też jeszcze na randce nie byłam, ale umówiliśmy się na bliżej nieokreślony termin. Za to z Gaimanem umów się jak najszybciej, gwarantuję Ci, że facet nie pozwoli Ci się nudzić :)
    Spotkałam się też raz z Kapuścińskim i obiecałam sobie, że jeszcze kiedyś to powtórzymy :) Z Ursulą Le Guin również :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kusi mnie Gaiman, kusi, tylko mi ciągle nie po drodze.... ale spotkam się z nim z pewnością :)

      Usuń
  10. Larsson, Chmielewska i Collins - zupełnie inne gatunki i style pisania, ale polecam dzieła całej tej trójki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ich w poważnych, choć jeszcze nie sprecyzowanych dokładnie, planach :)

      Usuń
  11. Coben i Collins są świetni <3 A Gaimana czytałam, ale w duecie z jakimś innym uatorem któego nie pamiętam za bardz i powiem że książka średnia. Ale powieści samego Gaimana mam zamiar przeczytać, nie wiem tylko kiedy niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skądś znam ten notoryczny brak czasu na wszystkie lektury...

      Usuń
  12. Czytałem tylko Cobena, Gaimana, Koontza i Kapuścińskiego. Polecam wszystkich oprócz Koontza - wiele nie stracisz, choć ponoć czasem i on potrafi błysnąć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie daję się Koontzowi od ponad dekady i chyba to się nie zmieni, spokojna głowa :P

      Usuń
  13. Hehe wychodzi na to, że jestem równie zacofana ;) Nie miałam okazji czytać Kapuścińskiego, Le Guin, Koontza, Steel. Co do pozostałych autorów po raczej ich liznęłam, czytając po jednej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, zacofana... Po prostu jest przed nami jeszcze wiele ciekawych lektur ;)

      Usuń
  14. Kapuściński, Steel, Le Guin, Koontz i Roberts i u mnie ,,jeszcze nie byli" :) Larssona, Picoult i Gaimana z całego serca polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Larsson i Gaiman spotkają się ze mną na 100%, tego jestem pewna :)

      Usuń
  15. Kapuścińskiego czytałam jedną książkę i nie jestem pod ogromnym wrażeniem. Dużo szczegółów się pojawiało i trudno mi się czytało. Czytałam ,,Heban". Stiega Larssona polecam z całego serca, przeczytałam dwa tomy Millennium i mi się podobało. Co do Cobena polecam i przykro mi czytać, że nie czytałaś jego książek. Są cudowne, przynajmniej wg mnie. Uwielbiam styl jego pisania o czym świadczą wszystkie pochlebne recenzje na moim blogu : ) Także mam wiele takich autorów na liście, których książki chce przeczytać, a nie miałam okazji. Myślę, że jakoś w przyszłym miesiącu sama stworzę post i wypiszę autorów, których dzieła chcę poznać ;>
    Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc może zacznę Kapuścińskiego od innej pozycji. Larsson też stoi na półce, tylko czasu ciągle brak. Eh, gdyby doba miała 48 godzin... ;)

      Usuń
  16. Czytałam trylogię Larssona, kilka książek Cobena, jedną Koontza. Roberts i Steele kompletnie odpuszczam. Po jednej książce do Jodi Picoult mam wstręt, ale planuję dać drugą szansę, podobnie mam z Chmielewską. Dodałabym do tej listy Wiesława Myśliwskiego, Sapkowskiego, Zofię Kossak-Szczucką, siostry Bronte (jedynie Wichrowe Wzgórza:/) Gabriela Garcie Marqueza oraz Kurta Vonneguta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A która książka Picoult tak Cię odstraszyła?
      Sapkowskiego gorąco polecam :)

      Usuń
  17. Och, ja wcale nie jestem lepsza, bo z tej listy sięgnęłam tylko po Collins, no i jedną, jedyną książkę Cobena, która wyłącznie mnie do niego zniechęciła. Trylogia Larssona stoi na mojej półce już prawie półtora roku i robi za naczelny wyrzut sumienia, ale po prostu nie potrafię wygospodarować dość czasu na książki tej objętości. Z całej listy najbardziej chyba chciałabym zapoznać się z powieściami Jodi Picoult - "Bez mojej zgody" wiecznie przekładam na spód stosiku do przeczytania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli widzę, że Larsson nie tylko u mnie zalega i patrzy z półki z wyrzutem :)

      Usuń
  18. Ja polecam Ci książki Ryszarda Kapuścińskiego. One są genialne same w sobie, a na dodatek wydaje mi się, że powinny Ci się spodobać również ze względu na Twój gust czytelniczy (który pozwoliłam sobie wybadać czytając Twoje recenzje).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj przymierzam się do Kapuścińskiego, przymierzam... I liczę na prawdziwe doznania :)

      Usuń
  19. Ja miałam przyjemność poznać twórczość Jodi Picoult i Suzanne Collins - obie zachwyciły mnie. Reszta przede mną... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i tak jesteś o dwie autorki do przodu w porównaniu ze mną :)

      Usuń
  20. Serdecznie polecam ci Le Guin. Bardzo spodobało mi się ziemiomorze, choć przeczytałem 3 części i się zaciąłem. Ale jest po prostu kultowa klasyka, którą trzeba zaliczyć. Cobena sam muszę spróbować. Słyszałem dużo dobrego o jego twórczości, a poza tym chciałbym zagłębić się troszkę głębiej w kryminał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że klasyka, dlatego mam takie wyrzuty sumienia, gdy patrzy na mnie z półki :)

      Usuń
    2. Niestety cię rozumiem. Tak samo patrzy na mnie "Równi bogom" Isaaca Asimova

      Usuń
  21. Joanna Chmielewska to moja wielka czytelnicza miłość, przeczytałam i mam wszystkie, no prawie wszystkie, Jej książki (nie kupiłam skróconej autobiografii). Nie wszystkie mi się bezgranicznie podobały, ale te wcześniejsze uwielbiam.
    Larsson, Coben, Gaiman - mile widziani, coraz bliżsi znajomi.
    Kapuściński, Le Guin- wyrzuty sumienia z moich półek; Collins kiwa na mnie z półki córki.
    Steel, Roberts - przeczytane w swoim czasie parę tytułów, ostatnio mniej nam ze sobą po drodze.
    Picoult w planach, Koontz niekoniecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że mamy bardzo podobne wyrzuty sumienia :) Naprawdę chciałabym, żeby doba miała więcej godzin, by przeczytać wszystko na co mam ochotę ;)

      Usuń
    2. Tak chociaż 2 godzinki ekstra, do wykorzystanie wyłącznie na czytanie...

      Usuń
  22. Ile osób, tyle opinii :) Chmielewska raczej zbiera same entuzjastyczne opinie, ale jak widać, nie każdemu przypadła do gustu. Ciekawe, jak mi się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Szczerze nie polecam Le Guin...

    OdpowiedzUsuń
  24. Szczerze nie polecam Le Guin...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz