"Rycerz Siedmiu Królestw" George R.R. Martin

Tytuł Rycerz Siedmiu Królestw
Autor George R.R. Martin
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Rok wydania 2014

Stron 300
„Ten, kto tańczy ze smokami, musi się liczyć z tym, że spłonie.”

„Pieśń Lodu i Ognia” to jedna z moich ulubionych serii fantasy. Pokochałam ją od pierwszych stron, dając się porwać rozmachowi, z jakim George R.R. Martin stworzył swój świat i pełnokrwistych, wielowymiarowych bohaterów (których swoją drogą nie miał skrupułów masowo pozbawiać potem życia). Dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po „Rycerza Siedmiu Królestw”, który ponownie przeniósł mnie do Westeros i zapewnił doskonałą rozrywkę.

Książka składa się z trzech opowiadań, których akcja toczy się około sto lat przed wydarzeniami przedstawionymi w „Pieśni Lodu i Ognia”. Ich bohaterami są wędrowny rycerz Dunk, zwany także ser Dunkanem Wysokim, oraz jego giermek Jajo, późniejszy król Aegon V Targaryen.

Dzięki Wędrownemu Rycerzowi dowiemy się, jak obdarzony gigantycznym wzrostem, a jednocześnie niezwykle prawym charakterem i podwójną dawką honoru, Dunk stał się rycerzem i w jakich okolicznościach jego giermkiem został syn najpotężniejszego człowieka w całym królestwie. Dwa kolejne teksty, Zaprzysiężony miecz oraz Tajemniczy rycerz, opowiadają o kolejnych przygodach Dunka i Jaja, którzy zostaną wplątani w intrygi lordów oraz przepychanki między pomniejszymi szlachcicami.

Nie sposób nie polubić głównych bohaterów, zwłaszcza Dunka, który zdaje się być ostatnim rycerzem wiernym ideałom. Choć nie może pochwalić się znamienitym rodowodem (a wręcz przeciwnie, bo wychował się w warunkach gorszych niż złe), reprezentuje sobą znacznie więcej niż tuzin wysoce utytułowanych arystokratów. Jest szlachetny, prawy, honorowy, choć czasem także nieco naiwny. Z kolei Jajo to rezolutny i wygadany chłopiec, który z własnej woli postanawia tułać się u boku wędrownego rycerza zamiast oddawać się błogiemu lenistwu w królewskim pałacu. Świetnie czyta się ich słowne przepychanki, a jeszcze lepiej patrzy się na dowody prawdziwej przyjaźni, która połączyła tych, pozornie tak odmiennych, ludzi.

Opowiadania utrzymane są w znacznie lżejszym klimacie niż cykl PLiO, choć i tutaj co pewien czas krew się leje, a bohaterom przychodzi zmierzyć się z różnymi przeciwnościami. Z jednej strony „Rycerza…” można potraktować jako aperitif przed sięgnięciem po pełną serię, dając sobie tym samym szansę wkroczyć w świat Westeros powoli, wręcz delikatnie. Z drugiej jednakże strony, wydaje mi się, że znacznie bardziej przypadnie on do gustu fanom PLiO, opowiadania te świetnie uzupełniają bowiem sagę. Choć ich akcja toczy się znacznie wcześniej i nie ma bezpośredniego związku z wydarzeniami toczącymi się wokół walki o Żelazny Tron, rzucają wiele światła na sytuacje, które w poszczególnych tomach cyklu są zaledwie wspomniane.

Z perspektywy osoby absolutnie zakochanej, zauroczonej doszczętnie Siedmioma Królestwami, muszę przyznać, że pomysł stworzenia takiego spin-offu to strzał w dziesiątkę. Niektórzy mogą stwierdzić, że jest to jedynie odcinanie kuponów od sukcesu, jaki odniosła „Gra o tron” i kolejne tomy cyklu, jednak absolutnie się z tym nie zgadzam. „Rycerz Siedmiu Królestw” jest wprawdzie świetnym uzupełnieniem serii, ale broni się także jako niezależna historia, będąca po prostu pełnokrwistą przygodową  opowieścią, pełną zwrotów akcji i świetnie przedstawionych bohaterów. Mnie zachwyciła i mam nadzieję, że z Wami będzie podobnie.

Moja ocena: 5+/6

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Book-Trotter (literatura amerykańska).

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka

Komentarze

  1. Uwielbiam takie opowiadania, giermek Jajo :)))
    Muszę się zabrać kiedyś wreszcie za Martina.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie na początku pomyślałem: typowe odcinanie kuponików, ale skoro mówisz, że nie, wypada Ci wierzyć :-D Ach, może w końcu i ja poznam tę całą "Grę o Tron"..? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, o Martinie tyle dobrego już czytałam... :) Powinnam się kiedyś skusić na jego książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spin-off spin-offem... ale gdzie The Winds of Winter, ja się pytam?! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno ma się ukazać w tym roku :)

      Usuń
    2. Niestety nie :( W styczniu tego roku brytyjski wydawca Martina ogłosił na twitterze, że książka na pewno nie ukaże się przed 2015 :(

      ...chyba że to jeden z chwytów marketingowych i potem nagle okaże się, że książka się pojawi...
      ...oby ;)

      Usuń
    3. Ooo... to ja mam jakieś przestarzałe informacje... :(

      Usuń
  5. Też mnie rozśmieszył ten giermek JAJO :D Grę o tron uwielbiam (serial i książkę) więc na pewno Rycerz przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zdecydowanie wolę cykl książkowy, choć serial jest wyjątkowo dobrze zrobiony :)

      Usuń
  6. Mi cykl PLiO nie bardzo przypadł do gustu, już 1 tom jakoś nie bardzo mnie zachęcił, ale skoro to jest lżejsze to może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest lżejsze zdecydowanie :) Szkoda, że Ci się PLiO nie bardzo spodobała...

      Usuń
  7. Chyba dlatego że Martin stał się tak sławny w ostatnim czasie to mnie do niego nie ciągnie. Mam pierwszy tom cyklu ale na razie brak mi chęci. Choć nigdy nie słyszałam złego słowa o tym cyklu. Muszę chyba po prostu dojrzeć do niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi udało się odkryć Martina przed tą gorączką :)

      Usuń
  8. Książka z gatunku "muszę przeczytać, bo umrę". Martina i cały cykl wręcz ubóstwiam! Ale zamiast tych pobocznych historii mógłby się zająć tworzeniem kolejnego tomu. Choć wydaje mi się, że opinia, która głosi, iż do końca historii pozostały dwa tomy, jest niemożliwa do zrealizowania. Teorii jest wiele, ale zakończenie tego tak szybko byłoby czymś okropnym dla fanów. Ale dużo by opowiadać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede mną jeszcze tylko "Taniec ze smokami", ale liczę, że cykl będzie miał jeszcze wieeeeeeeele części :)

      Usuń
    2. "Taniec" bardzo dobry, o wiele lepszy od "Uczty dla wron". :)

      Usuń

Prześlij komentarz