"Upadające królestwa" Morgan Rhodes

Tytuł: Upadające królestwa
Cykl Falling Kingdoms
Tom 1
Autor: Morgan Rhodes
Wydawnictwo: Gola
Data wydania: 2013-11-06
Stron 510
Królestwa stojące na granicy wojny, zanikająca magia oraz bohaterowie odkrywający w sobie niezwykłe moce to motywy tak często wykorzystywane przez autorów fantasy, że mogłoby się wydawać, iż nic nowego ani świeżego nie da się z nich wycisnąć. Błąd! „Upadające królestwa” to najlepszy dowód na to, że nawet powszechnie znane czy wręcz oklepane schematy można przekuć w coś fascynującego.

Akcja powieści toczy się na wyspie Mytica podzielonej na trzy królestwa. Znajdujący się na północy Limeros to nieprzyjazna, mroźna kraina, której władcą jest despotyczny i bezwzględny Krwawy Król, Gaius. Na południu leży żyzny i bogaty Auranos, którego mieszkańcy słyną z buty i arogancji. Leżąca pomiędzy potężnymi sąsiadami Paelsia to z kolei kraj biedny, uzależniony od Auranosu i utrzymujący się jedynie z upraw winorośli i produkcji wina. Dawniej mieszkańcy całej Mytiki żyli w spokoju i dostatku, jednak od konfliktu dwóch bogiń, podczas którego zaginęły magiczne kryształy, Parantele, magia zaczęła zanikać, a świat chylić się ku upadkowi.

Relacje między poszczególnymi królestwami już od lat stawały się coraz bardziej napięte, a iskrą, która doprowadziła do wybuchu otwartego konfliktu, było zamordowanie młodego mieszkańca Paelsii przez aurańskiego arystokratę. Wydarzenia te poznajemy z perspektywy czworga młodych bohaterów znajdujących się po różnych stronach barykady, ale odgrywających kluczowe znaczenie w losach Mytiki.

Cleo to rozpieszczona, przyzwyczajona do życia w luksusie księżniczka, której będzie musiała wykazać się odwagą i siłą w chwili, gdy straci to, co najbardziej kocha. Lucia, wychowana w królewskiej rodzinie, odkrywa swoje prawdziwe pochodzenia oraz niezwykłe zdolności, które mogą stać się niebezpieczną bronią w ręku jej szalonego ojca. Magnus, syn i następca Krwawego Króla, za wszelką cenę stara się udowodnić samemu sobie, że nie ma w sobie nic z ojca. Niestety, na próżno… Z kolei sensem życia Jonasa staje się żądza zemsty za śmierć brata, którego pragnie pomścić bez względu na cenę, jaką przyjdzie mu za to zapłacić.

Już pierwsze strony dają przedsmak tego, co czeka na nas w kolejnych rozdziałach powieści. Krew leje się tu wartkim strumieniem, autorka nie oszczędza nawet głównych bohaterów, pozbawiając ich życia w najmniej spodziewanych momentach. Dzięki temu zabiegowi, swoistej bezwzględności pisarki wobec wykreowanych przez nią postaci – w dodatku wzbudzających niekłamaną sympatię – nic nie jest tu oczywiste, a zwroty akcji mogą wielokrotnie zaskoczyć.

Na pochwałę zasługują główni bohaterowie, którzy zostali dopracowani w najdrobniejszych szczegółach. Przedstawienie wydarzeń z punktu widzenia każdego z nich umożliwia poznanie zarówno ich własnych odczuć i emocji, jak i ich postępowania widzianego oczami osób trzecich. Każde z nich ma coś na sumieniu, nierzadko mało chwalebne czyny, a jednak znając motywy ich postępowania, trudno ich jednoznacznie potępić. Z drugiej strony, nie sposób w pełni zaakceptować ich uczynków, niejednokrotnie brutalnych i okrutnych.

Królowie walczący między sobą o władzę, magia, w którą już nikt nie wierzy, ale która nadal istnieje, upadające królestwa, spiski, intrygi, eliminacja czołowych postaci, a nawet wątek kazirodczy – wszystko to nasuwa pewne skojarzenia z „Grą o tron” George’s R.R. Martina. Warto przy tym nadmienić, że powieść Morgan Rhodes plasuje się przede wszystkim w kategorii Young Adult, dlatego też podane jest to w wersji nieco łagodniejszej, przynajmniej pod względem erotyki, której właściwie tu nie znajdziecie. Bohaterowie kochają i to gorąco, ogranicza się to jednak w głównej mierze do sfery platonicznej okraszonej mniej lub bardziej gorącymi pocałunkami.

Podoba mi się wydanie książki – poczynając od ciekawie wyglądającej okładki ze skrzydełkami, a na dużym, wyraźnym druku kończąc. Rozdziały są wyraźnie od siebie oddzielone, a ich pierwsze strony zdobi delikatna grafika. Szkoda tylko, że to dobre wrażenie psują liczne literówki, będące właściwie jedynym mankamentem książki, jaki dostrzegłam. Ich ilość jest na tyle znaczna, że po pewnym czasie same wyraźnie rzucają się w oczy – najbardziej absurdalnym był targający piersią jednej bohaterki germańsko wyglądający „schloch”.

Błędy edytorskie można jednak z czystym sumieniem wybaczyć, ponieważ fabuła jest świetna i całość czyta się po prostu rewelacyjnie. Jestem naprawdę zachwycona „Upadającymi królestwami”, które mogę ze szczerym sumieniem polecić wszystkim miłośnikom fantasy.

Moja ocena: 6/6

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję pani Annie Trzewiczyńskiej ze Strefy 101.

Komentarze

  1. Nie mogę się doczekać lektury tej książki! Może niedługo będę miała szansę poznać "Upadające królestwa".
    Czytadła Tetiisheri

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna z tych, które bardzo chcę przeczytać. :D po Twojej recenzji zdobycie jej stanie się chyba priorytetem. ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie są wykreowani DUŻO lepiej niż w trylogii Fiony McIntosh, więc raczej się nie zawiedziesz :)

      Usuń
  3. Kocham takie książki - cóż z tego jeśli nie mam czasu na zajmowanie się seriami? :( Być może w wakacje. Bardzo "być może".
    Chyba jest jakiś problem z wyświetlaniem zdjęcia okładki. Albo to tylko u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może brzmi jak nigdy :)
      Okładkę wkleiłam raz jeszcze, mam nadzieję, że teraz już ją widać...

      Usuń
    2. Pięknie i wyraźnie ;)

      Usuń
  4. Ja też nie widzę okładki.
    Książkę chętnie bym podsunęła córce i sama też bym przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać :)) Bardzo chętnie widziałabym ją też na mojej półce! :D

      Usuń
  5. Bardzo wysoka ocena i pozytywna recenzja :D Narobiłaś mi jeszcze większego smaka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CIeszę się :) Sama jużsię nie mogę doczekać drugiego tomu :)

      Usuń
  6. Lubię fantastykę, mam jej sporo na swojej półce. Tą pozycję też chętnie bym na niej widziała. Kto wie może się uda, bo trafiłam akurat na konkurs z tą pozycją ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze o niej słyszę, ale czuję, że to książka dla mnie:) Nawet te błędy by mi pewnie za bardzo nie przeszkadzały;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz