"Piraci Północy. Bractwo" Dariusz Domagalski

Bractwo, Dariusz Domagalski
Instytut Wydawniczy Erica, 2013
Na hasło „piraci” wielu z nas staje przed oczami Johnny Depp wraz ze swoją oryginalną kompanią. Poszukiwania skarbów, gorące karaibskie morza i czarne bandery z trupimi czachami to chyba główne skojarzenia z korsarską bracią. Mało kto pamięta przy tym, że swego czasu również na naszym morzu kwitło piractwo – mało tego, było uprawiane nawet przez ludzi możnych i szlacheckiego pochodzenia.

„Bractwo” to pierwszy tom cyklu „Piraci północy” Dariusza Domagalskiego, który dał się poznać nie tylko jako autor powieści historycznych, ale także kryminału i science-fiction. Tym razem pisarz zabiera czytelnika do roku 1389 przy przedstawić początki działalności organizacji pirackiej znanej pod nazwą Bracia Witalijscy.

Akcja rozwija się już od pierwszych stron. Nie brak tu krwawych potyczek, awantur w karczmach, brutalnych pojedynków i bezpardonowych abordaży. Wielowątkowość fabuły pozwala na bardzo dobre rozeznanie się w sytuacji społeczno-historycznej opisywanych czasów. Z jednej strony mamy bogatych kupców należących do Hanzy, a z drugiej marynarzy pochodzących z nizin społecznych, którzy buntują się przeciwko swoim kapitanom. Na dokładkę dostajemy jeszcze kilka fragmentów poświęconych duńskiej królowej, szykującej się do wojny z Hanzą.

Wbrew pozorom nie jest to jednak czarno-biały podział na dobrych uciśnionych i złych bogaczy. Przez zbuntowanych piratów w znacznej mierze przemawia jedynie żądza zdobycia fortuny i całkowitej wolności, a czasem zwykłe upodobanie do wszczynania awantur. By zrealizować  swoje cele są w stanie poświęcić życie swoich dotychczasowych towarzyszy. Brak pozytywnych bohaterów to jedna z charakterystycznych cech tej powieści, co jednak wcale nie przeszkadza w przyjemnej lekturze.

Nie wszystko jest jednak takie kolorowe. W pierwszych rozdziałach czytelnik może poczuć się przytłoczony przez ilość przypisów dotyczących budowy statku i nazewnictwu jego poszczególnych części. Na szczęście trwa to zaledwie kilkanaście pierwszych stron  - gdy wszystko staje się już jasne (a przynajmniej czytelne, bowiem nadal nie pamiętam, czym  jest krenelarz czy rumpel), można się już bez skrępowania oddać błogiemu czytaniu.

„Bractwo” to niezły początek obiecująco zapowiadającego się cyklu. Polecam go przede wszystkim wielbicielom powieści przygodowo-historycznych oraz oczywiście fanom korsarskich opowieści.

Za udostępnienie książki serdecznie dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica

Komentarze

  1. Jak to tak nie wiedzieć, co to rumpel? Wstyd.

    Książka się fajnie zapowiada, szkoda tylko, że nie mam komu polecić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z twórczością Domagalskiego spotkałem się dotychczas tylko raz, a był to "Cherem". Nie specjalnie podeszła pod moje gusta...
    Piracką tematykę bardzo lubię. :D do tego dochodzi Hanza, którą bardzo mile wspominam w "Oku jelenia" Pilipiuka.
    Chyba warto dać autorowi jeszcze jedną szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cherem" to właśnie ta kryminalna przygoda autora, o ile się nie mylę, może jego powieści historyczna bardziej przypadną Ci do gustu :)

      Usuń
  3. Zainteresowałaś mnie tym cyklem, chętnie się za nim rozejrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brakuje mi trochę takiego klimatu, który liznąłem przy okazji lektury "Króla bezmiarów".

    A "Piraci z Karaibów" to żadni piraci : p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, ale ostatnio większości tak się kojarzą :P

      Usuń
  5. Zapowiada się super. O piratach jeszcze nie czytałam, czas akcji też egzotyczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie czekają kolejni piraci na półce - tym razem w wykonaniu Mortki ;)

      Usuń
  6. Z piratami mi raczej nie po drodze...Czytałam tylko jedną książkę, która była oparta na faktach i na tym na razie koniec. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz