"Dom pod Pękniętym Niebem" Marcin Mortka

Tytuł Dom pod Pękniętym Niebem
Autor Marcin Mortka
Wydawnictwo Zielona Sowa
Stron 272
Data wydania 2013-10-09
Nie wiem, co takiego ma w sobie Marcin Mortka, że z każdą kolejną książką jego autorstwa, coraz bardziej mnie czaruje i zachwyca. Sprawdził się jako pisarz fantasy, wywołał gęsią skórkę „Miasteczkiem Nonstead”, zauroczył opowieściami dla dzieci o Wikingu Tappim. Za każdym razem odkrywam w jego prozie coś nowego. Tym razem nadeszła kolej na „Dom pod Pękniętym Niebem”, powieść w zamyśle skierowaną do młodzieży. I wiecie co? Choć mam trzydziestkę na karku, przeczytałam ją jednym tchem, w nosie mając kłujące ze zmęczenia oczy.

Książka rozpoczyna się dosyć standardowo – grupa młodzieży wybiera się w głąb lasu pod namioty. Jedynym dorosłym, jaki im towarzyszy, jest indiański przewodnik, Casey. Nic nie jest jednak tak, jak sobie zaplanowali – rozmowy się nie kleją, atmosfera robi się coraz cięższa i bardziej nieprzyjemna, choć nie zniechęca to chłopaków od prób wślizgnięcia się do śpiworów dziewczyn. Ich mało subtelne zaloty przerywa gwałtowne trzęsienie ziemi i pojawienie się dziwnych stworzeń, które atakują Caseya i zmuszają całą grupę do ucieczki w kierunku jedynego w okolicy schroniska. Nie wiedzą, że w lesie czai się coś, przed czym nie ochroni ich schowanie się w domu.

 Już od pierwszych stron czuć napięcie, a atmosfera grozy przybiera na sile wraz z kolejnymi rozdziałami. „Dom pod Pękniętym Niebem” łączy w sobie horror i powieść postapokaliptyczną. Mortka wykorzystuje znane schematy i motywy - pomysł z grupą nastolatków, którzy po powrocie z biwaku odkrywają, że cały świat stanął do góry nogami, nasuwa jednoznaczne skojarzenie z serią „Jutro”. A jednak wyciska z nich coś świeżego, okrasza własnymi pomysłami i serwuje historię, która wciąga niezależnie od wieku czytelnika.

Główni bohaterowie to mieszanka wybuchowa, a jednocześnie dosyć reprezentatywna dla współczesnych nastolatków – przyklejona do telefonu maniaczka portali społecznościowych, smętnie marudząca gotka, ambitna prymuska, szkolny playboy, mięśniak nie grzeszący rozumem, zafascynowany fantastyką nerd i nie wyróżniający się niczym, spokojny chłopak z głową na karku. Ludzie już od najmłodszych lat mają tendencję do szufladkowania, przypisywania każdemu w grupie określonej roli. Początkowo każdy z nastolatków wciela się w swoją rolę bezbłędnie i zachowuje wizerunek, pod jakim widzą, go inni. Jednak wydarzenia, jakimi są świadkami i postawienie w obliczu sytuacji kryzysowej, wymykającej się wszelkim logicznym wyjaśnieniom, sprawiają, że młodzi ludzie zmieniają się. Z niektórych wydobywa się to, co najlepsze, z innych wręcz przeciwnie, jakby szukali pretekstu, by dać upuść czającemu się w nich złu.

Spotkałam się z opiniami, że kreacja bohaterów to najsłabsza część tej powieści i całkowicie się z nią nie zgadzam. Uważam, że zarówno ich charaktery, jak i zachowanie zostało przedstawione wiarygodnie. Zmieniają się, ewoluują, trudno oceniać ich jednoznacznie, a jednocześnie potrafią zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Czy tak wyglądają papierowe postaci? Mam wrażenie, że czytałam zupełnie inną książkę niż autorzy niektórych recenzji. Podobnie wygląda kwestia zarzutu, że bohaterowie – zarówno ci nastoletni, jak i dorośli – postępują czasem nielogicznie i sami sobie szkodą nieprzemyślanym działaniem. A teraz, proszę wyobraźcie sobie sytuację, gdy na Waszej drodze staje monstrum rodem z koszmaru i na dodatek chce Was w najlepszym wypadku zjeść – jestem przekonana, że znajdziecie chwilę na racjonalne zaplanowanie dalszych działań i krok po kroku będziecie wprowadzać je w życie. No błagam! Ludzie, trochę wyobraźni, połowa z nas straci rozum, a druga rozbiegnie się w przerażeniu z krzykiem i piskiem.

Jedyną wadą, jaką dopatrzyłam się w książce to fakt, że mam ją jedynie w postaci ebooka, a nie wersji papierowej, która mogłaby dumnie wyprężyć się obok „Listów lorda Bathursta” na mojej półce.

Czy polecam? Bez dwóch zdań – przede wszystkim młodzieży, ale nie tylko, jestem bowiem pewna, że dorośli czytelnicy przeczytają ją z równie dużą przyjemnością. Panie Marcinie, czekam z utęsknieniem na kontynuację!

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa

Komentarze

  1. Dopisuje do listy "do kupienia" - ostatnio pochłaniam wszystkie książki postapokaliptyczne jakie wpadną mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, o tej książce nie słyszałem. O.O
    Tylko pytanko - rozumiem to, że masz ją na e-booku to dzieło przypadku? :) Tzn. jest w wersji papierowej? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, jest w wersji papierowej, tylko do mnie dotarł ebook :) A że czytnika jeszcze nie mam, musiałam czytać z komputera - stąd bolące oczy. ale warto było :)

      Usuń
    2. Uff, to dobrze. Nie cierpię czytać z komputera. -,-

      Usuń
  3. Witaj! Książkę miałem okazję przeczytać jeszcze przed premierą. Bardzo mi się spodobała, naprawdę. Była nieźle napisana, pomysł był co najmniej zaskakujący, ale jedyne co mnie w niej irytowało to ciągle kłótnie między bohaterami. Rozumiem napięcie przez sytuację w jakiej się znaleźli, ale momentami była to przesada. W każdym razie zastanawiam się, jak historia potoczy się dalej :D Pozdrawiam serdecznie! Avenix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że tylu kłótni by tam nie było, gdyby była to grupa przyjaciół. A że mamy do czynienia z dosyć przypadkową zbieraniną osób, które nawet na co dzień za sobą nie przepadają, ich nieustanne scysje wydają mi się bardzo wiarygodne. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Skoro bohaterowie są dobrze wykreowani, na czym zawsze bardzo mi zależy, występują elementy postapokaliptyczne, a i do młodzieży wciąż chyba można mnie zaliczyć, to chętnie przeczytam, o ile trafi do mojej biblioteki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę Ci przyjemnej lektury już na zapas :)

      Usuń
  5. Połączenie horroru i powieści postapokaliptycznej bardzo do mnie przemawia. Poza tym lubię historie o grupie młodzieży, którą spotyka coś niesamowitego i przerażającego. Jestem zainteresowana tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CIeszę się, że udało mi się w końcu wstrzelić w Twoje zainteresowania :) A książkę polecam!

      Usuń
    2. Często widzę u Ciebie recenzje książki, którą chciałabym przeczytać :))

      Usuń
  6. Czytałam 2 pozycje o Tappim i Listy lorda Bathursta tego autora. Wciąż mam ochotę na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wiesz, też uwielbiam Mortkę :) Na półce czekają na przeczytanie dwa tomy serii "Karaibska krucjata", a w planach bliższych/dalszych mam "Miasteczko Non Stead". Do tej listy teraz dołączy "Dom pod Pękniętym Niebem" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasteczko przeczytaj koniecznie w planach bliższych, bo jest boskie :)

      Usuń
  8. Początkowo myślałam, że to nie książka w moim guście, ale po przeczytaniu Twojej recenzji zmieniam zdanie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Autora nie znam, a bardzo chętnie sięgam po nowe nazwiska dla mnie. Recenzja zachęca, więc jak będę miała możliwość to sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten nowy Mortka uśmiecha się do mnie od chwili, gdy zobaczyłam książkę w zapowiedziach. Widzę, że Twoja miłość do autora nie ustaje;-) Książkę sprawię sobie pod choinkę, chyba...

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię twórczość tego autora;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz