"Córka Twórcy Królów" Philippa Gregory

Tytuł Córka Twórcy Królów
Tytuł oryginału The Kingmaker's Daughter
Autor Philippa Gregory
Cykl Wojna Dwu Róż
Tom 4
Wydawnictwo Książnica
Data wydania 2013-05-27

Stron 440
Rewelacyjny cykl „Wojna Dwu Róż” pióra jednej z moich ulubionych autorek, Philippy Gregory, nareszcie doczekał się kontynuacji! Burzliwa historia piętnastowiecznej Anglii targanej bratobójczą i bezpardonową walką o władzę między dynastiami Lancasterów i Yorków fascynuje od stuleci i stanowi źródło niemal niewyczerpanej inspiracji zarówno dla pisarzy, jak i reżyserów filmowych. A jednak, choć tyle już na ten temat powiedziano i napisano, okazuje się, że nadal przedstawić można tę historię w sposób intrygujący i przykuwający uwagę. Philippa Gregory robi to zaś po mistrzowsku!

„Córka Twórcy Królów” po raz kolejny przenosi nas do Anglii pod panowaniem Edwarda IV. W poprzednich tomach cyklu czytelnicy mieli okazję poznać rozgrywające się wówczas wydarzenia z perspektywy jego pięknej, lecz kontrowersyjnej małżonki, Elżbiety Woodville („Biała Królowa) oraz jej przeciwniczki Małgorzaty Beaufort („Czerwona Królowa”). Tym razem historia opowiedziana została przez Annę Neville, córkę jednego z najbardziej wpływowych mężczyzn ówczesnych czasów, Ryszarda Neville’a, któremu już za życia nadano przydomek „Twórca Królów”. To właśnie dzięki niemu Edward IV zyskał szansę zdobycia angielskiego tronu i to właśnie jego ambicja w znacznej mierze doprowadziła do eskalacji wojny domowej, gdy dawny protegowany postanowił mu się przeciwstawić.

W brutalnej grze o władzę i wpływy zarówno Anna, jak i jej starsza siostra Izabela, są jedynie pionkami w rękach ojca oraz pozostałych wielmożów. Główną bohaterkę poznajemy jako niewinną i nieco naiwną dziewięciolatkę, która przybywa wraz z rodziną na koronację Elżbiety Woodville. Oczarowana pięknem królowej dziewczynka nie zdaje sobie sprawy z tego, że już wkrótce stanie się jej najzagorzalszą przeciwniczką, a widmo Elżbiety będzie prześladować ją aż do śmierci. Największym marzeniem Ryszarda Neville’a było bowiem obsadzenie na angielskim tronie jednej z swoich córek, a Anna konsekwentnie zamierza ten plan wprowadzić w życie.

Niewielu jest pisarzy, którzy potrafią tak zaczarować mnie słowami, jak czyni to Philippa Gregory. W jej powieściach postaci ożywają, stają się prawdziwymi ludźmi z krwi i kości, a nie jedynie bezbarwnymi nazwiskami jak w podręcznikach historii. Raczej próżno szukać tu także czarno-białych bohaterów - każdy z nich ma swoje ambicje, marzenia i obawy, stąd też często trudno jednoznacznie ocenić ich postępowanie. Dotyczy to także postaci, które na kartach Historii i w Tradycji zapisały się negatywnie, jak choćby Ryszard III York, który dzięki sztuce Szekspira został zapamiętany przede wszystkim jako morderca bratanków, następców tronu. W swoich powieściach – zarówno w tej, jak i pozostałych częściach cyklu – Gregory nie feruje jednoznacznych sądów. Wprawdzie nie wybiela Ryszarda, ale i sugeruje alternatywne rozwiązania zagadki książąt zaginionych w Tower. Jak dotąd nie narzuciła własnej wizji wydarzeń, które wówczas się rozegrały, z posłowia możemy się jednak dowiedzieć, że autorka rzuci więcej światła na tę historię w kolejnej części cyklu, poświęconej córce Elżbiety Woodville, „White Princess”.

Świetnym pomysłem było przedstawienie tej samej opowieści z perspektywy innej osoby, stojącej w opozycji do bohaterek „Białej…” i „Czerwonej Królowej”. Wprawdzie zabiegu tego autorka dokonała już wcześniej, właśnie w książce o Małgorzacie Beaufort, jednak w „Córce Twórcy Królów” kontrast między odbiorem ówczesnych wydarzeń jest jeszcze wyraźniejszy. Tytułowa Czerwona Królowa nie tylko nie wzbudzała żadnych cieplejszych uczuć, ale wręcz odnieść można było wrażenie o jej wątpliwej kondycji psychicznej, przez co wydawane przez nią sądy należało traktować z lekkim przymrużeniem oka. Jednakże postać Anny Neville wywołuje całkiem odmienne wrażenia - nie sposób nie poczuć do niej sympatii oraz współczucia, a także podziwu dla siły, jaką wykazała mimo kłód rzucanych jej pod nogi przez los. Wiele wydarzeń przedstawianych z jej punktu widzenia nabiera nowego znaczenia, rzuca się także w oczy całkowicie odmienne pokazanie Elżbiety Woodville, do tej pory bohaterki niemalże jednoznacznie pozytywnej. W oczach Anny jej postać nabiera wrogiego, mrocznego charakteru, jakże różnego od wizji, zaprezentowanej w „Białej Królowej”.


Philippa Gregory po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią powieści historycznych. „Córka Twórcy Królów” to świetne uzupełnienie historii znanych z poprzednich części cyklu, ale też swobodnie może być czytana jako niezależna powieść. Jestem nią oczarowana i z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnego tomu.

Moja ocena: 6/6

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Książnica, wchodzącemu w skład Grupy Wydawniczej Publicat

Komentarze

  1. Uwielbiam! Czekają na mnie "Kochanice króla", a przed chwilą kupiłam w promocji "Dwie królowe".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cykl tudorowski podoba mi się jeszcze bardziej niż Wojna Dwu Róż, więc pozostaje mi życzyć Ci BARDZO przyjemnej lektury :)

      Usuń
  2. Przeczytałam tylko jedną książkę tej autorki, ale obiecuję sobie sięgnąć po następne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie sięgnij zarówno po cykl tudorowski, jak i Wojnę Dwu Róż, są świetne :)

      Usuń
  3. Uwielbiam prozę Philippy! Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła i ciągle chcę więcej i więcej :-)
    Moją ulubienicą i tak pozostaje Elżbieta Woodville :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem! W końcu to Ty zaraziłaś mnie miłością do jej książek :)

      Usuń
  4. Ksiazke zakupilam, ale utknelam na "Bialej krolowej", wiec jeszcze troche czasu minie, zanim do niej dotre. Podobnie jak Ty bardzo lubie proze Gregory i swietnie sie w niej odnajduje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze by było przeczytać "Córkę..." po "białej królowej", bo są najbardziej ze sobą związane

      Usuń
  5. Ja niedawno skończyłam "Kochanice króla" i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem autorki, zapewne i po tę powieść sięgnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kochanice..." to jedna z moich ulubionych powieści Gregory, więc nie dziwię się, że bardzo Ci się podobała :)

      Usuń
  6. Książkę lada moment będę mieć i już się nie mogę doczekać lektury:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Póki co na mojej półce czeka cykl tudorowski, ale tej serii również jestem bardzo ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cykl tudorowski jest rewelacyjny, więc możesz już po niego spokojnie sięgać :)

      Usuń
  8. Chyba będę musiała się zapoznać z twórczością autorki, bo ciągle zachwalasz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tu dużo kryć - jestem zakochana w jej książkach :)

      Usuń
  9. Pierwszą część czeka już na moim czytniku, ale nie wiem czy sięgnę po nią w najbliżej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie - tyle, że z tradycyjnymi książkami - niektóre leżą na półce i czekają niemalże wieki, zanim po nie sięgnę. Czasem po prostu muszę mieć odpowiedni nastrój, by sięgnąć po dany gatunek lub autora ;)

      Usuń
  10. Moja ciocia jest wielką miłośniczką tej autorki, więc jej polecę ową książkę, ponieważ sama gustuje w nieco innych gatunkach literackich.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gregory czytałam tylko ,,Odmieńca'', czas poszerzyć horyzonty ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Będę wypatrywać ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz