"Krawędź żelaza. Tom 1" Miroslav Žamboch

Krawędź żelaza. Tom 1
Miroslav Žamboch
Fabryka Słów, 2011
Nazywają go Koniasz. Ma dwa metry wzrostu i twarz, na widok której nawet portowe ladacznice dostają spazmów i podnoszą swoje stawki trzykrotnie. Jest najemnikiem i zabijaką – jednym słowem kimś, kogo nie chcielibyście spotkać w ciemnym zaułku. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, bowiem pod tą paskudną, naznaczoną bliznami gębą kryje się człowiek wykształcony, inteligentny i honorowy. A także wyjątkowo podatny na kobiece wdzięki, przez co nieustannie pakuje się w kłopoty.

„Krawędź Żelaza” to druga z trzech wydanych w Polsce części cyklu o Koniaszu – każda z nich podzielona została dodatkowo na dwa tomy. Jednocześnie, choć było to moje pierwsze spotkanie z tą serią, nieznajomość poprzedniej części nie przeszkodziła mi w szybkim zorientowaniu się w fabule. Niniejszy tom to zbiór ośmiu opowiadań, których akcja toczy się na przestrzeni około trzynastu lat. W otwierającym książkę tekście „Na samo dno” spotykamy młodego Koniasza, dopiero poznającego ciężki los samotnego najemnika, który musi liczyć tyko na siebie. W każdym z kolejnych utworów, główny bohater staje się coraz lepszym i twardszym wojownikiem, nadal jednak pozostając w głębi duszy dobrym człowiekiem.

Świat stworzony przez Žambocha, podobnie jak w większości powieści fantasy, przypomina nieco średniowiecze. To jednak tylko pozory. Im bardziej jednak się w niego zagłębiamy, tym większe niespodzianki nas czekają. W jednym z opowiadań Koniasz – przymusowo wcielony do cesarskiej armii – ląduje w dżungli przypominającą lasy deszczowe w Amazonii. W innym z kolei, trafia na Indian walczących z osadnikami – hodowcami bydła i rolnikami. Co ciekawe, taki misz-masz naprawdę zdaje egzamin.

Książkę czyta się szybko i przyjemnie, choć nie mogę powiedzieć, by powaliła mnie na kolana. Po lekturze kilku tekstów można zauważyć podobny schemat, według którego zostały napisane. Niemal za każdym razem Koniasz zostaje wplątany w intrygę, z której prawdziwego znaczenia nie do końca zdaje sobie sprawę, bądź przyjmuje zlecenie, które okazuje się znacznie niebezpieczniejsze niż można by się tego spodziewać. Zwykle kończy się to krwawą rozróbą, po której przybywa mu kolejnych blizn, nierzadko też jakaś dobra dusza musi przywracać go z niemałym trudem do świata żywych. Niemniej jednak, lektura spodobała mi się na tyle, że zamierzam sięgnąć także po pozostałe tomy wchodzące w skład cyklu.

„Krawędź żelaza” mogę polecić przede wszystkim wielbicielom fantasy. Wprawdzie Žamboch to nie drugi Sapkowski, a Koniaszowi daleko do Geralta z Rivii (bo i z takimi porównaniami się spotkałam), ale książkę czyta się dobrze i zapewnia ona sporo rozrywki.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Book-Trotter (literatura czeska)

Komentarze

  1. Z opowiadaniami jestem raczej na bakier, ale może kiedyś się skuszę, bo twórczość Zambocha dość dobrze wspominam. Ale fakt, raczej nie zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Percepcja" to mnie zachwyciła ;) Ale tutaj szału nie ma i nic nie urywa, że się tak wyrażę... ;)

      Usuń
  2. Opowiadania czytam niezwykle rzadko, bo za nimi nie przepadam. Twórczości autora jeszcze nie poznałam, nie wiem, czy by mi pasowała. Ale jeśli się skuszę, to raczej na coś dłuższego.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam "Percepcję" - pełnokrwista powieść i to niezła :)

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc, odkładam takich "średniaków" na później... Mam do nadrobienia naprawdę wielki stos autorów może nie wybitnych, ale na pewno bardzo dobrych, wciąż przekładając lekturę, bo mi wypada coś pilnego, bardziej priorytetowego. Zapamiętuję, ale raczej jako "skład rezerwowy";-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mną Koniasz chodził już od pewnego czasu, bo nasłuchałam się superlatyw. Szkoda, że nie zachwyca, choć z drugiej strony, czasu z nim spędzonego nie żałuję ;)

      Usuń
  4. Z Koniaszem spotkałem się czytając 'Na ostrzu noża'. O ile główny bohater zyskał moją sympatię, tak obydwa tomy powieści nie powaliły. Nie mógłbym powiedzieć, że były złe, ale były dalekie od powiedzenia 'masakra, świetna książka', czy coś w ten deseń.
    Jednak chciałbym przeczytać resztę książek o 'gorszym Geralcie', w tym tą. Chyba mimo wszystko warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Na ostrzu noża" jeszcze przede mną, jakoś tak mam ostatnio, że różne cykle zaczynam od środka ;)

      Usuń
  5. O serii Koniasza słyszałam same dobre opinie i muszę ją w końcu przeczytać. Bo z opisów wydaje się być jak najbardziej w moim stylu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś nieco lepszego, ale suma sumarum nie jest źle :)

      Usuń
  6. Serię "Koniasz" czytałem i ani nie jestem zawiedziony, ani specjalnie zachwycony. Po prostu myślę, że to dobry cykl, jednak bardziej niż porównania do Wiedźmina użyłbym do cyklu inkwizytorskiego. Ocena 4+ myślę, że jest wystarczająca dla tej książki. Dobrze, że wspomniałaś co nie co o opowiadaniu "Cherchez La Femme" w którym Koniasz został przymusowo wcielony do cesarskiej armii - to najlepsze opowiadanie w tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się zgodzić - opowiadanie było jednym z moich ulubionych :)
      A co do porównań, to pomijając to, co przeczytałam o Koniaszu, nawet okładka kojarzy mi się bardziej z Geraltem niż Mordimerem ;)

      Usuń

Prześlij komentarz