"Wypędzony" Jacek Inglot

Tytuł Wypędzony. Breslau-Wrocław 1946
Autor Jacek Inglot
Wydawnictwo Instytut Wydawniczy Erica
Data wydania 2012-10-02

Stron 384

Czy pisarz fantasy może napisać dobrą powieść historyczną? Jacek Inglot udowadnia, że zdecydowanie tak. „Wypędzony” to nie tylko doskonały, dopracowany pod niemal każdym względem obraz powojennego Wrocławia, ale także wstrząsająca opowieść o jego mieszkańcach.

Rok 1946. Jan Korzycki, dawny żołnierz AK ścigany przez UB, pod fałszywym nazwiskiem udaje się do Breslau – Wrocławia, który po zakończeniu działań wojennych został przyłączony do Polski. Władze starają się jak najbardziej umocnić swoją pozycję w mieście, do tego brakuje im jednak ludzi. Dlatego też Korzyckiemu bez większych problemów udaje się wstąpić do milicji, a dzięki posiadanemu doświadczeniu od razu zostaje komendantem jednego z tworzonych właśnie posterunków. Na pokrytych gruzem ulicach przyjdzie mu zmierzyć się nie tylko z niedobitkami niemieckich żołnierzy, stacjonującymi Sowietami, ale i bandami uzbrojonych, pozbawionych skrupułów polskich szabrowników.

Powieść wstrząsa już od pierwszych stron. Wędrówka Korzyckiego ulicami zniszczonego Wrocławia odsłania nie tylko porażające w swej skali zniszczenia, ale przede wszystkim pokazuje bestialskie zachowanie przebywających w nim wówczas ludzi - powszechne kradzieże, bezrozumne zniszczenia i gwałty. W podręcznikach historii odzyskiwanie i odbudowywanie miast jawiło się jako proces niemalże chwalebny, jednak tę wizję „Wypędzony” niszczy już w początkowych rozdziałach.

Jacek Inglot porusza w swojej powieści temat niewygodny i bolesny dla wielu osób – wysiedlanie Niemców z Ziem Odzyskanych. Na przykładzie Wrocławia i otaczających go wiosek w obrazowy sposób przedstawia dramat ludzi, którzy od pokoleń zamieszkiwali te tereny, zapuszczali korzenie i gromadzili majątki, a w ciągu kilku tygodni dowiedzieli się, że są tu obcy, że to nie ich ziemia. Zostali ograbieni praktycznie z wszystkiego, co posiadali, nie mówiąc już o koszmarnych warunkach, w jakich miały miejsce ich wywózki poza nowe granice Polski. Nie ma co ukrywać, ani polscy, ani sowieccy żołnierze nie patyczkowali się z wysiedleńcami, niezależnie od tego, czy mieli do czynienia z kobietami, dziećmi, czy staruszkami, które przez całe życie nigdy nie opuszczały miasta, w którym się urodziły.

Jednocześnie jednak autor podkreśla, że to, co wydarzyło się bezpośrednio po wojnie to kara, jaką musiał ponieść naród niemiecki za bezprecedensową w historii zbrodnię dokonaną na ludzkości przez armię III Rzeszy. Wyraźnie wytyka Niemcom, że każdy z nich ponosi choć część odpowiedzialności za czyny Hitlera – to oni wynieśli go do władzy, to oni wpadali w histeryczny zachwyt, gdy zwyciężał. Gdy zaś został pokonany, wyłącznie jego obarczyli winą, nie czując jej w ogóle w sobie samych.

Według was wszystkiemu winien był Hitler, który już sobie wymierzył sprawiedliwość. Innym należy dać spokój. Ale dla polskiej chłopki, matki, która w czasie pacyfikacji straciła swoje dzieci, winnym jest gefrejter Schulze, który przed stodołą zastrzelił małego Jasia i niewiele od niego starszą Marysię. Winny jest sierżant Steidle, bo zadźgał jej męża bagnetem. Winny jest szeregowy Oelschner, bo zgwałcił jej starszą córkę… Dla tej prostej polskiej chłopki oni są winni i im należy wymierzyć karę, a nie jakiemuś mitycznemu Hitlerowi, którego nie widziała na oczy… A także tym, którzy ich posłali, aby zatopili świat we krwi… Każdego z nich urodziła jakaś matka, każdy miał ojca, braci, siostry… którzy mogli powiedzieć „Nie idź i nie czyń, bo to złe”. Ale oni albo ich zachęcali, albo milczeli, biorąc tym samym wspólnictwo w zbrodni…

Autorowi udało się uniknąć jednak moralizatorstwa i wiarygodnie przedstawił zarówno skomplikowane relacje polsko-niemieckie, jak i punkt widzenia obydwu stron. Obok przeciętnych Niemców jawnie popierających nazistów, znajdziemy osoby całkowicie odseparowane od polityki, które padły ofiarami okrutnej wojny. Z drugiej strony mamy Polaków – żołnierzy, repatriantów ze wschodu i tych, którzy starali się zmienić Wrocław na nowo w polskie miasto. Inglot surowym okiem patrzy przy tym na całą rzeszę szumowin i szabrowników, wykorzystujących trudną sytuację do wzbogacenia się kosztem słabszych.

Podsumowując, „Wypędzony” porusza, zmuszając do trudnych i bolesnych refleksji. Pokazuje wersję historii wolną od martyrologicznego cierpienia i moralizatorstwa, a jednocześnie jest próbą rozliczenia z przeszłością. Zdecydowanie polecam.

Moja ocena: 5/6


Za udostępnienie książki serdecznie dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica




Książkę można kupić:
Recenzja ukazała się także na stronie Lubimy Czytać

Książkę przeczytałam w ramach edycji wyzwania Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę

Komentarze

  1. Miałam okazję wziąć tę książkę do recenzji, ale z niej nie skorzystałam. Widzę, że niestety zrobiłam błąd, bo z Twojej recenzji wyłania się bardzo interesująca i wstrząsająca pozycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba przyznać - porusza niemal od pierwszych stron...

      Usuń
  2. Wysoko oceniłaś ksiażkę, ciekawe, jak ja ja odbiorę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesująca tematyka - a kwestia powojennych wypędzeń, tak drażliwa dla wielu, ciekawi mnie najbardziej!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drażliwa i niewygodna, ale wydaje mi się, że tym bardziej powinno się o niej szczerze mówić.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Fajna, lubię książki o tej tematyce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To książka którą muszę przeczytać. Tematyka jest dla mnie idealna i na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wielki sentyment do takich książek. Pewnego dnia po prostu obudziłam się i zapragnęłam dowiedzieć się wszystkiego o czasach wojennych i powojennych Polski.Sama nie wiem dlaczego ?
    Po książkę sięgnę i to niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Inglot to faktycznie znane z fantastycznego światka nazwisko. Trochę się zdziwiłam, widząc je w kontekście takiej tematyki, ale przecież fantastyczne korzenie nie zamykają przed nikim innyc obszarów. Swoją drogą, bardzo drażliwy i kontrowersyjny temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat faktycznie drażliwy, ale przedstawiony w wyważony i, według mnie, ludzki sposób. Bardzo podobało mi się posłowie autora, w którym wyjaśnia, co skłoniło go do napisania tej książki oraz wywiad, jakiego udzielił na jednym z portali, w którym odnosi się do głównego tematu powieści.

      Usuń
  8. Wierzę, że to dobra i warta uwagi książka. Jednak sama z lekturą się wstrzymam. Obecnie mam ochotę na nieco inne tematycznie pozycje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz