"Grzech aniołów" Charlotte Link


Tytuł Grzech aniołów
Tytuł oryginału: Die S
ünde der Engel
Autor Charlotte Link
Wydawnictwo Sonia Draga
Data wydania 2010-10-20

Stron 304
„Grzech aniołów” to moje drugie spotkanie z prozą Charlotte Link i pierwszy thriller jej autorstwa, jaki miałam okazję przeczytać. „Dom sióstr” wspominam bardzo dobrze, choć była to raczej obszerna powieść obyczajowa z niewielkim wątkiem kryminalnym, trudno więc jest mi porównać obydwie te powieści. Czytając opinie wiernych czytelników Link można zauważyć, że osoby znające jej pozostałe kryminały, uważają „Grzech aniołów” za zdecydowanie najsłabszą powieść w jej dorobku literackim. Cóż, jak wspomniałam, nie mam w tym przypadku wiarygodnego punktu odniesienia, ale pomimo drobnych mankamentów, zapewniła mi ona kilka godzin przyjemnej i wciągającej lektury.

Beerbaumowie to szanowana, na pozór niewyróżniająca się rodzina – ot, przeciętne małżeństwo z dwudziestokilkuletnim synem. Przed kilku laty przeprowadzili się z Monachium do Hamburga i tu rozpoczęli nowe życie. Żaden z ich nowych sąsiadów nie wie jednak, że za tą piękną fasadą szczęśliwej rodziny, kryje się mroczna tajemnica. Beerbaumowie nikomu nie zdradzili, że mają jeszcze jednego syna, który przebywa właśnie w ośrodku psychiatrycznym i że został tam zamknięty po karygodnym czynie, jakiego się kiedyś dopuścił. Co więcej, młodzi mężczyźni są bliźniakami, których z trudem odróżnia nawet rodzona matka. Pewnego dnia pozorny spokój i sielanka walą się jak domek z kart – żona wraca do swojego dawnego kochanka, jeden syn niespodziewanie i w tajemnicy przed matką zabiera swoją dziewczynę na wakacje do Francji, a drugi na wieść o tym ucieka z ośrodka i rusza ich śladem.

W porównaniu z wieloma powieściami Link, „Grzech aniołów” jest raczej skromny objętościowo. Lektura całej książki zajęła mi niespełna jeden wieczór. Wielu poczytuje to za wadę, jednak czy naprawdę każda dobra książka musi być opasłym tomiszczem? Osobiście, jestem zadowolona z tej krótszej formy i z faktu, że mogłam poznać całą historię przy jednym podejściu. Podobało mi się także stopniowanie napięcia – najpierw akcja toczyła się dość niemrawo, wręcz sennie, jednak w ostatnich rozdziałach wydarzenia nagle przyspieszyły i ledwo zdążyłam przewracać kartki. Sam pomysł na fabułę, choć może niezbyt oryginalny, także przypadł mi do gustu. Wprawdzie dosyć szybko można domyślić się rozwiązania całej intrygi, jednak niemalże do końca nie znamy wszystkich szczegółów, które uzupełniałyby ten obraz. Zakończenie też jest dosyć nieprzewidywalne i mało sztampowe, za co należy się plus. Żałuję jedynie, że Link poszła utartym schematem, który prawie zawsze pojawia się w historiach z bliźniętami jednojajowymi. Uważam, że stać ją było na coś więcej…

Poza tym mankamentem pojawiło się także kilka innych rzeczy, które mnie nieco drażniły, a z których na prowadzenie zdecydowanie wysuwa się postać Janet Beerbaum. Właściwie nie ma w niej nic, co mogłoby wzbudzić choć trochę sympatii. Już od pierwszych stron okazała się kobietą słabą psychicznie, tchórzliwą, maksymalnie egoistyczną i zwyczajnie głupią. Niemal przy każdej scenie z jej udziałem sprawiała, że z irytacji podnosiło mi się ciśnienie. Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, czy też usiłowała ona wzbudzić także w czytelniku litość i współczucie wobec tej bohaterki, ale w moim przypadku się to nie udało. Pomijając Janet, niestety pozostałym postaciom brakuje głębszej analizy ich postępowania oraz charakteru, przez co mogą wydawać się nieco papierowe.

Reasumując, „Grzech aniołów” wprawdzie nie powala na kolana, ale nie są też gniotem, jak twierdzą niektórzy. Znam dużo więcej znacznie gorszych książek. Mnie powieść się podobała, a skoro należy do tych słabszych z dorobku Link, pozostaje mi jedynie sięgnąć po te lepsze i cieszyć się jeszcze przyjemniejszą lekturą. 

Moja ocena: 4+/6

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań Trójka e-Pik oraz Z literą w tle

Komentarze

  1. Myślę, że książka by mi się spodobała ;) Lubię takie klimaty, ale czytałabym ją pewnie z 2 wieczory ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam dotąd 5 powieści Link (właśnie jestem w trakcie pisania recenzji "Domu sióstr") i "Grzechy aniołów" uważam właśnie za najsłabszą książkę. Zgadzam się ze wszystkimi zarzutami jakie wymieniłaś. Nie jest to zła historia, czyta się dobrze, ale Link stać na wiele więcej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi więc tylko sięgnąć po te lepsze książki z jej dorobku :D

      Usuń
  3. Książka może mieć słabą akcję, sztampowe postaci, ale nie mogę wybaczyć, gdy sylwetki bohaterów nie posiadają psychologicznej głębi. Czułabym niedosyt, drażniłoby mnie to, więc tę akurat powieść Link sobie odpuszczę, co nie znaczy, że kończę z nią na amen: na półce czeka "Echo winy", a kilka innych lektur jej autorstwa mam już upatrzonych:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro na półce czeka lepsza książka to nie ma co się zastanawiać nad wyborem, zwłaszcza, jeśli podejrzewasz, że ta by Ci się nie spodobała ;)

      Usuń
  4. Tytuł bardzo kuszący, tematyka już nie. Nie skusze się może przy innej książce poznam twórczość autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam okazji poznać autorki, ale mam nadzieję, że kiedyś na siebie wpadniemy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. "Grzech aniołów" jest w mojej opinii najsłabszą książką Link, ale nie ma też tragedii :) Zdecydowanie najbardziej podobał mi się "Dom sióstr", ale niektóre jej kryminały też były całkiem niezłe. Wczoraj przyniosłam do tomu jedno z jej grubaśnych dzieł - "Obserwatora" - mam nadzieję, że bęzdie niezły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dom sióstr" też mi się podobał, ale akurat trudno byłoby porównać te dwie książki, bo poza osobą autorki wszystko je różni - gatunek, objętość, tematyka, nawet styl pisania.

      Usuń
  7. Dobra sensacja na jeden wieczór.Faktycznie,nie jest podobna do jej późniejszych książek,nie zgłębia tak psychiki bohaterów.Ale może taka miała być.To lekka lektura nad którą nie trzeba popadać w zadumę(no może tylko nad wyborami głównej bohaterki:-)).Czyta się szybko i przyjemnie,zakończenie mnie nie zaskoczyło,ale podobała mi się.
    Główna bohaterka też mnie wkurzała nieprzeciętnie.Myślę,że tak miało być:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie zaskoczyło mnie o tyle, że poza czytelnikiem plus jedną postacią właściwie nikt nie dowiedział się prawdy :)

      Usuń
  8. Zapowiada się naprawdę ciekawie :) Jak gdzieś zobaczę tę książkę to z pewnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Link do moich faworytek zdecydowanie nie należy, nie zaliczam się też do znawczyń jej dokonań, toteż na temat meritum się nie wypowiadam:-)
    Za to nasunęła mi się mała dygresja odnośnie objętości: zgadzam się, że nie idzie w parze z jakością. Ostatnio coraz chętniej sięgam po pozycje bardziej kompaktowe, nawet podświadomie, wybierając kolejną książkę ze sterty, omijam te największe grubasy (co skutkuje tym, że biedny Stephenson i Simmons ciągle lądują na drugim miejscu...). Sztuka jednak polega często na tym, by w niewielkich ramach zawrzeć precyzyjnie sformułowaną treść. Niewielu to potrafi:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też coraz chętniej sięgam po krótsze książki, ale akurat teraz trafiło mi się 500-stronicowe tomiszcze i zgłębiam je już drugi wieczór :)

      Usuń
  10. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale mam ochotę na "Przerwane milczenie".

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Charlotte Link, ale mam ochotę na wszystkie, ponieważ każda z nich porusza poważne problemy, o których lubię czytać...

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam jeszcze tej pisarki, ale gdzieś już słyszałam jej nazwisko. Będę o niej pamiętać przy następnej wizycie w księgarni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwisko dosyć głośne wśród fanów kryminałów i thrillerów, więc z pewnością nieraz obiło Ci się o uszy :)

      Usuń

Prześlij komentarz