"Matka wszystkich lalek" Monika Szwaja

Tytuł Matka wszystkich lalek
Autor Monika Szwaja
Wydawnictwo Sol
Data wydania 2011-11

Stron 350

„Matka wszystkich lalek” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Moniki Szwai, pisarki cenionej i płodnej, bo mającej na swoim koncie już kilkanaście powieści. Co z niego wynikło? Cóż, książka zauroczyła mnie już od pierwszych stron i wszystko wskazuje na to, że pani Szwaja zyskała nową czytelniczkę.

Akcja „Matki…” toczy się dwutorowo, w kolejnych krótkich rozdziałach przeplatają się ze sobą historie dwóch kobiet, Claire (bądź też Klary) Autret i Elżuni Szumacher. Dzieli je wszystko – wiek, pochodzenie, doświadczenia, a jednak ich drogi ostatecznie zbiegają się ze sobą, co pozwala przynajmniej jednej z nich uporządkować swoje życie.

Urodzona i wychowana na maleńkiej bretońskiej wyspie Claire, dwudziestoośmioletnia artystyczna dusza z polskimi korzeniami, otrzymuje list, który wywraca jej uporządkowaną codzienność do góry nogami. Pewien mężczyzna z Polski twierdzi, że jest jej ojcem i w ostatnich tygodniach swojego życia chciałby ją poznać. Po rozmowie z rodzicami Claire przekonuje się, że to prawda, postanawia więc przyjąć zaproszenie do Polski. Co czeka ją w nowym, nieznanym miejscu i kim okaże się jej prawdziwy ojciec?

Jednocześnie poznajemy historię Elżuni, która jako kilkuletnia dziewczynka została w czasie II Wojny Światowej uprowadzona przez niemiecką organizację Lebensborn – odbierającą polskim rodzicom dzieci o aryjskiej urodzie i przekazującą je do adopcji niemieckim małżeństwom. Poddane praniu mózgu i germanizacji dziecko stopniowo zapomniało swoich bliskich, stając się wierną i oddaną obywatelką niemiecką. Osamotniona i nierozumiejąca wszystkiego, co dzieje się wokół niej dziewczynka jedynych prawdziwych przyjaciół znalazła w lalkach, którym powierzała swoje smutki i radości. Z każdą znaczącą zmianą w życiu, utożsamiała się z kolejną kukiełką, która symbolizowała nową „Elżunię”, „Elizabeth”, „Lieschen”, itd.

Powieść porusza bardzo trudne tematy – z jednej strony mamy okres wojny, obozy koncentracyjne i Lebensborn, z drugiej życie rodzinne zbudowane na kłamstwie, nieszczęśliwą miłość i egoizm jednej osoby, który niszczy życie otaczających ją ludzi. Jednak nie jest to książka przygnębiająca, a wręcz przeciwnie – czyta się ją lekko i przyjemnie, napawa optymizmem i tchnie radością życia. Autorce udało się znaleźć złoty środek – nie popada w w skrajną melancholię i żałość, ale też nie bagatelizuje poruszanych przez siebie problemów. I chyba dzięki temu naprawdę skłania do przemyśleń i porusza.

W książce nie brak także zabawnych momentów, zwłaszcza kiedy do akcji wkracza nietuzinkowa rodzina głównej bohaterki, Klary. Do babci Any (lub jak ktoś woli – Hanny) zapałałam ogromną sympatią już od pierwszych chwil, gdy pojawiła się na kartach powieści. Jest obdarzona ogromnym poczuciem humoru, inteligencją i sprytem, a przy tym zamiłowaniem do gotowania i swatania swojej ukochanej wnuczki – i jak tu jej nie polubić? Jednak wisienką na torcie okazała się para sześcioletnich bliźniąt, Kinia i Minio, bezlitośnie szydzących z wszystkich dookoła i wściubiających nosy nie tam, gdzie trzeba.

Jedynym mankamentem, choć niezbyt dokuczliwym, okazało się zakończenie powieści. Spodziewałam się silniejszego związku pomiędzy obydwiema bohaterkami, Klary i Elżuni, a przede wszystkim mocniejszego akcentu w podsumowaniu historii tej drugiej.

„Matka wszystkich lalek” bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, jest poruszającą, choć pełną ciepła opowieścią, którą mogę Wam szczerze polecić, zwłaszcza na zbliżające się wielkimi krokami jesienne wieczory.

Moja ocena: 5/6

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sol.


Recenzja ukazała się także na portalach Lubimy Czytać.


Komentarze

  1. Ja czytałam wszystkie ksiązki Pani Szwai i jak pierwsze jej książaki były lekkie i lekką tematykę poruszały, tak ostanie nadal są pisane lekko ( co uznaję za wielki plus ), ale poruszają już tematykę poważniejszą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po ta ksiazke siegnelam, gdy mialam kryzys w zwiazku z Autorka, ta ksiazka okazala sie genialnym lekarstwem, czytalam ja z wypiekami na twarzy. Podobala mi sie chociaz mialam lekki niedosyt, ale lekki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki lekki niedosyt pozostawiło także we mnie zakończenie, ale biorąc pod uwagę całość, mogę na nie przymknąć oko ;)

      Usuń
  3. W najbliższym czasie muszę przeczytać coś tej autorki. Może zacznę od tej powieści? Zaciekawiłaś mnie, gdyby nie Twoja recenzja nigdy pewnie nie zwróciłabym na nią uwagi, zważywszy na to jaką obrzydliwą ma okładkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się z kolei okładka podoba, choć patrząc tylko na nią i nie znając fabuły, spodziewałabym się raczej czegoś mrocznego z elementami fantastycznymi ;)

      Usuń
  4. "Zupa z ryby fugu" i "Gosposia do wszystkiego" to jeszcze ksiązki o "poważniejszej" tematyce. Ja osobiście lubię i te lekkie ksiązki, bo pasuje mi styl pisania Pani Szwai.Często sięgam na półkę po Jej ksiązki, a niektóre są macno już zaczytane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę w takim razie po nie sięgnąć. Jak już wspomniałam, było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale zachęciło mnie do poznania jej pozostałych książek :)

      Usuń
  5. rewelacja bardzo chcę przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  6. Już coś czuje, że ta książka jest przeznaczona dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dziwię się, że Cię wciągnęło, bo mnie również. Przeczytałam w ciągu jednej nocy. Polecam Ci "Zupa z ryby fugu" z 2010 roku, dramatyczna walka o dziecko, poruszająca i wzruszająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro już kolejna osoba poleca tę książkę, muszę po nią sięgnąć :)

      Usuń
  8. Tematyka interesuje mnie jak najbardziej, ale że ostrożnie podchodzę do polskich autorów, sama nie wiem czy czytać. Sądząc po Twojej opinii przez moje uprzedzenia tracę kawał znakomitej prozy, więc będę mieć ją na uwadze:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważasz że polscy autorzy piszą gorzej? Błąd :)

      Usuń
    2. A ja lubię polskich pisarzy. Przynajmniej w zdecydowanej większości ;)

      Usuń
    3. Ja nie dzielę autorów według kraju ich pochodzenia czy też zamieszkania. Albo mi się twórczość pisarza podoba albo nie i to jedyne ktyterium mojej oceny. Skąd się w ogóle bierze takie podejście że któś nie czyta poslich autorów? To ja od teraz postanawiam nie czytać autorów szwedzkich.Taki sam bezsensowny pomysł.

      Usuń
  9. jeśli chodzi o autorkę, to swego czasu czytałam jej "Zapiski stanu poważnego" i zraziłam się wówczas do jej pióra... jednak może dam jej jeszcze jedną szansę, zobaczę..

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam kilka innych jej książek i bardzo podoba mi się jej styl. W dodatku potrafi czasem dać o myslenia

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nie mogę się przekonać do książek tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś mi się ostatnio kołacze, że chyba coś jednak Szwai czytałam, ale ni cholery nie mogę sobie przypomnieć, co. To było o jakiejś pannie polsko-niemieckiej, co się wakacjowała na włoskiej wysepce. Na wakacje to było jak znalazł, ale jakoś głębszych treści w tym nie było, skoro nawet nie mogę sobie przypomnieć tytułu. A może to wcale nie była Szwaja?....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis niestety nic mi nie mówi, zresztą "Matka..." to pierwsza powieść Szwai, z jaką miałam styczność, więc ciężko stwierdzić, co czytałaś ;)

      Usuń
  13. Pamiętam, że czytałam kiedyś "Jestem nudziarą". to musiało być dawno, bo pamiętam jak przez mgłę, że rzecz traktowała o jakiejś pani polonistce. Podobało mi się:) Nawet nie wiedziałam, że pani Szwaja pisze też książki o poważniejszej tematyce. Zainteresowałaś mnie. Jak będę w bibliotece to poszukam.
    PS Uwielbiam polskich autorów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Honorata napisała wyżej, że niektóre książki mają właśnie poważniejszą tematykę i zamierzam po nie sięgnąć, na takie zwykłe, "babskie" czytadła póki co nie mam nastroju ;)

      Usuń
    2. Jśli chodzi o Szwaję to nawet te poważniejsze są w stylu babskich czytadeł, ale to wcale nie przeszkadza. Ksiązkę czyta się szybko w wartościowe treści zostają na dłużej,

      Usuń
  14. przyłapałam mamę na czytaniu tej książki i powiem szczerze, że opis z okładki do mnie nie przemówił. a że generalnie pani Szwaja kojarzy mi się z tematyką bardziej niepoważną...
    także jestem zaskoczona i może sobie od mamy pożyczę egzemplarz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis w zasadzie nijak ma się do treści książki, mnie też trochę zmylił :)

      Usuń
  15. Książki Szwaji dzielę na moje ulubione i te, które kompletnie mi nie odpowiadają. Na szczęście tych ulubionych jest więcej :) Opisywanej przez Ciebie powieści jeszcze nie czytałam, ale na pewno w przyszłości zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię książki Moniki Szwai - przeczytałam wszystkie :D
    A najlepiej wspominam właśnie "Matkę wszystkich lalek" oraz "Gosposię prawie do wszystkiego".
    Pozdrawiam
    tulipanowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz