"Wersja oficjalna" Jarek Tomszak


Tytuł Wersja oficjalna
Autor Jarek Tomszak
Wydawnictwo 
Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania 2012
Stron 114

„Wersja oficjalna”, zbiór jedenastu opowiadań i miniatur literackich, to debiut prozatorski pióra Jarka Tomszaka, autora dwóch tomików poezji – „Przebudzenie” i „Dziesięciolecia”. Tomszak od blisko trzydziestu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, a w skład książki wchodzi zaledwie niewielka część spośród licznych powstałych na emigracji utworów. Choć różnią się treścią, ich tematyka jest podobna – dosyć ponura wizja człowieczeństwa i generalnie życia w bliżej nie sprecyzowanej przyszłości.

Zbiór otwiera tytułowa Wersja oficjalna przedstawiająca maksymalnie skomputeryzowany świat, w którym ludzie relaksują się w wirtualnych przestrzeniach, tzw. virach. Choć prawie nikt tego nie dostrzega, nie ma tu demokracji, a totalitaryzm w najczystszej postaci – całkowita kontrola nad obywatelami i propagowanie jedynej słusznej, oficjalnej wizji rzeczywistości. Choć sam opis „virów” był dla mnie nieco zagmatwany, opowiadanie jest całkiem obiecujące i zachęca do sięgnięcia po kolejne teksty.

Najlepszymi, choć nie powalającymi na kolana, opowiadaniami w zbiorze są Oko za oko oraz Sodoma i Gomora. Główny bohater pierwszego z nich przyłapuje żonę na zdradzie i postanawia się zemścić wykorzystując przy tym stare znajomości. Drugi tekst to z kolei apokaliptyczny obraz naszego świata skazanego na zagładę przez cywilizację z kosmosu. Nawet ci, którzy przeżyli nie zasługują na drugą szansę, na dalsze życie, ich egzystencję wypełnia bowiem zepsucie i niegodziwość. Opowiadania te czyta się nieźle, mają wyraźnie zaznaczoną puentę i skłaniają do myślenia. Największą pomyłką jest natomiast dla mnie krótka miniatura, Misjonarz, która absolutnie mnie nie przekonała, była nudna i nie do końca wiadomo, o czym.

Omawianie każdego tekstu oddzielnie mija się z celem, wspomnę więc jedynie kwestie, jakie poruszają. Choć przedstawiają one daleką przyszłość lub alternatywną wizję świata, piętnują problemy naszej współczesności. Poznajemy więc miejsce, w którym wszelkie mniejszości mają więcej praw niż przeciętny, niewyróżniający się obywatel. Innym razem autor snuje refleksje nad towarzyszącym większości z nas strachem przed napiętnowaniem, byciem innym niż wszyscy, wyróżnieniem się choćby odrobinę i łamaniem przyjętych norm i standardów.

Gdy czytałam poprzedni zbiór opowiadań wydany przez Warszawską Firmę Wydawniczą, „Portrety ze słów”, byłam oczarowana jego okładką. Jednak w przypadku „Wersji oficjalnej” daleko mi do zachwytów, oprawa książki w ogóle nie przypadła mi do gustu.

Trudno jest mi ocenić tę publikację, ponieważ z jednej strony niemal w każdy zawarty w niej tekst dotyka trudnego, ale i interesującego tematu, a z drugiej czuję pewien niedosyt. Niektóre z utworów wydają się być jedynie liźnięciem problemu, mogłyby stanowić podstawę do napisania znacznie obszerniejszego opowiadania, a może nawet powieści. Natomiast nie zawsze można zawrzeć to, co najistotniejsze na zaledwie kilku stronach. Biorę jednak pod uwagę, że jest to debiut autora (choć stanowi podsumowanie kilkudziesięciu lat pracy), a jako taki prezentuje się całkiem nieźle.

Moja ocena: 4/6

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej




Książkę przeczytałam w ramach lipcowej edycji wyzwania Trójka e-Pik

Komentarze

  1. Zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dla mnie, więc sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielki plus za okładkę - to tak na dobry początek.

    Myślę, że "Oko za oko" najbardziej trafi w mój gust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, mi z kolei okładka w ogóle się nie podoba...

      Usuń
    2. No nie jest zachwycająca.

      Usuń
    3. W żaden sposób nie przyciaga mojej uwagi choć lubię stonowane okładki

      Usuń
  4. oj oj oj
    zbiory opowiadań nie są dla mnie
    nie lubię :(

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmmmm o ile do antologii czasem jeszcze sięgnę to taki zbiór chyba nie jest dla mnie. Po krótkie formy sięgam żeby zapoznać się ze stylem pisarza. W dodatku to "skomputeryzowanie" świata odstrasza mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie teksty są tak skomputeryzowane ;) Ale krótkie formy trzeba chyba po prostu lubić...

      Usuń
    2. czasami mam na takie ochotę, szczególnie gdy przy braku czasu korci mnie jednak by sięgnąć po książkę i móc się od niej oderwac

      Usuń
  6. Chyba jednak nie dla mnie...

    Przy okazji zapraszam do siebie na http://aleksiazka.blogspot.com

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz