„Skrzydła nad Delft” Aubrey Flegg


Tytuł Skrzydła nad Delft
Tytuł oryginału Wings over Delft
Autor Aubrey Flegg
Seria Louise
Tom 1
Wydawnictwo Esprit 
Data wydania 2012-05

Stron 256

Od kilku tygodni w książkowej blogosferze zapanowało swoiste szaleństwo na punkcie powieści „Skrzydła nad Delft” autorstwa irlandzkiego pisarza Aubreya Flegga. Zwykle podchodzę do tak wychwalanych pod niebiosa książek ze sporą dawką sceptycyzmu, tym razem jednak dałam się skusić pochlebnym opiniom i okładce, która urzekła mnie od pierwszej chwili.

„Skrzydła nad Delft” to pierwszy tom trylogii zatytułowanej „Louise”, która przenosi nas do XVII-wiecznej Holandii. To wiek rozumu, Oświecenia, „szkiełka i oka”, co wyraźnie zostało zobrazowane na kartach powieści. Przede wszystkim jest to jednak okres rozkwitu malarstwa i rzemiosła, czas Rembrandta i Vermeera, którego obrazy, Dziewczyna z perłą oraz Widok Delft zainspirował Flegga do napisania tej książki.


Dziewczyna z perłą


Główną bohaterką książki jest szesnastoletnia Louise Eeden, jedyna córka i oczko w głowie słynnego projektanta porcelany. By spełnić oczekiwania rodziny ta nieco zakompleksiona i niezbyt pewna siebie dziewczyna postanawia przyjąć oświadczyny przystojnego Reyniera DeVriesa. Młodzieniec jest synem największego w mieście producenta ceramiki, więc taki mariaż wpłynąłby niezwykle korzystnie na interesy ojca Louise. Choć dziewczyna nie kocha swojego przyszłego narzeczonego postanawia poświęcić się i wypełnić rolę posłusznej córki. Wszystko zmienia jednak wizyta u Mistrza Haitanka, któremu ojciec Louise zlecił namalowanie portretu córki. W pracowni malarza dziewczyna odkrywa nieznany jej dotąd świat sztuki, a w pomocniku Mistrza Pieterze odkrywa prawdziwą bratnią duszę. Z coraz większą niechęcią myśli o Reynierze, czy jednak starczy jej siły i odwagi, by przeciwstawić się presji otoczenia?
Widok Delft

Wbrew pozorom „Skrzydła nad Delft” nie są zwykłym romansem historycznym, co mógłby sugerować streszczony pokrótce opis książki. Wprawdzie wątek miłosny stanowi bardzo ważny element fabuły, lecz to nie na nim czytelnik skupia uwagę podczas lektury. Równie istotna, o ile nawet nie ważniejsza, jest niezwykła atmosfera tej powieści. Autor w urzekający sposób opowiedział nam piękną historię toczącą się w niezwykle malowniczej scenerii. Nie ma tu porywającej akcji, nagłych zwrotów i wydarzeń lawinowo przebiegających nam przed nosem. Wręcz przeciwnie, czas płynie wolno, a akcja koncentruje się wokół pracowni Haitanka, malującego portret głównej bohaterki. Właśnie ta pracownia to miejsce magiczne, pełne barw i niezwykłych przedmiotów, wprost chciałoby się zajrzeć do środka, by podejrzeć Mistrza przy pracy.

Interesującym elementem książki jest także świetnie nakreślone tło historyczne – poczynając od realiów codziennego życia, na krótkim zilustrowaniu ówczesnych problemów społecznych kończąc. W XVII wieku Holandia była protestanckim, choć dosyć liberalnych i tolerancyjnym krajem, który zapewniał swobodę wyznania pod warunkiem, że innowiercy zbytnio nie obnosili się ze swoją religią. Jednak i tutaj dotarły echa wojen religijnych, co zostało dosyć wyraźnie zaznaczone w powieści.

Dużym zaskoczeniem okazały się ostatnie rozdziały książki. Najpierw autor rozczarował mnie kilkoma scenami niemal żywcem wyciągniętymi ze scenariusza hollywoodzkiego filmu. Kiedy jednak byłam już gotowa na kolejne sztampowe zakończenie powieści, autor nagle wyrwał się utartym schematom i zaproponował coś zupełnie innego.

Jak już wspomniałam, jestem absolutnie zauroczona okładką książki i to ona częściowo skłoniła mnie do sięgnięcia po nią. Ponadto na początku niektórych rozdziałów znajdują się ilustracje stylizowane na XVII-wieczne malowidła, przedstawiające prawdopodobnie bohaterów powieści oraz widok miasta. Szkoda jedynie, że są one utrzymane w skali szarości i kilka razy się powtarzają.

Podsumowując, „Skrzydła nad Delft” to wciągająca lektura, idealna na trwające właśnie gorące lato. To opowieść o miłości, przyjaźni i pasji, która nadaje życiu sens. Pozwólcie oczarować się jej urokowi i odważcie się spojrzeć na świat tak, jak robili to holenderscy artyści ponad trzysta lat temu.

Moja ocena: 5/6

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Esprit


Recenzja ukazała się także na portalach Lubimy Czytać oraz Na Kanapie.

Komentarze

  1. Brzmi dość uroczo ale nie wiem czy nie znudziłaby mnie ta książka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój ulubiony gatunek książek. Nie co wątku miłosnego na tle historycznym. Z pewnością po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chciałabym przeczytać i nawet poprosiłam teraz o ten tytuł wydawnictwo Esprit do recenzji. Jednak mają chwilowy problem z osobą odpowiedzialną za promocję i trzeba poczekać, aż sobie wszystko poukładają :) Ale przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna zachęcająca recenzja tej książki. Naprawdę trudno się oprzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, na okładkę znowu od razu zwróciłam swą uwagę. Przywodzi mi na myśl średniowieczną wieś ze szczyptą panującej tam sielanki. Wątpię, aby średniowieczne rolnictwo miało coś z sielanką wspólnego, no ale takie skojarzenie. :P

    Skoro miłość to wątek poboczny, a atmosfera jest nieziemska, akcja zaskakująca... Biorę i czytam! (Choć na razie biedna ja postępowanie karne czytam). :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się z taką sielanką kojarzy, ale faktycznie w rzeczywistości życiu na wsi w średniowieczu chyba było bliżej do wszystkiego tylko nie spokojniej, sielskiej codzienności ;)
      Ooo, to biedna jesteś... Ja za to właśnie sobie poczytuję Cornwella :D

      Usuń
  6. lubię takie klimaty, przeczytałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że wkrótce ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam na nią chrapkę od dłuższego czasu. Przyszła pora, żeby jej poszukać. :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka i zdjęcia rzeczywiście piękne, ale temat zbyt popularny, jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miłym zaskoczeniem okazała się dla mnie pełna niespodzianek fabuła. Tak jak piszesz, początkowo wydawało się, że akcja potoczy się przewidywalnie, na szczęście autor w ciekawy sposób wybrnął z "hollywoodyzmu":) Nie mogę się już doczekać kolejnych części trylogii:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również czekam z niecierpliwością;)

      Usuń
    2. Nieprzewidywalność jest chyba cechą konieczną każdej co najmniej dobrej książki. Nie przypominam sobie jakiejkolwiek przewidywalnej akcji, która szła by w parze z dobra książką.

      Usuń
  11. Mam już tę książkę na liście obowiązkowych lektur. Naczytałam się recenzji na jej temat i nie chce mi z głowy wyjść :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzeczywiście, ostatnio recenzje tej książki pojawiają się jak grzyby po deszczu ;) Ale skoro wszyscy tak ją polecają, nie sposób się nie oprzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No nie będę oryginalna, bo też chętnie uległabym modzie na tę książkę i ją przeczytała. Okładka jest przepiękna, a sama historia wydaje się ciekawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fakt, wszyscy to teraz czytają. Przyznam, że dobrowolnie bym po tę książkę nie sięgnęła, wiesz, że kręcą mnie jednak inne klimaty. Jest jednak coś, co zwróciło moją uwagę - swego czasu zaczytywałam się książkami o malarzach, o ich szaleństwach i innym sposobie widzenia świata (van Gogh, oczywiście) i być może tutaj odnalazłabym odrobinę tego, co kiedyś tak mnie ciągnęło w moich malarskich poszukiwaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że co nieco mogłabyś tu znaleźć dla siebie, książka jest naprawdę taka... hm "malarska". Trudno to wyrazić słowami (upał niestety nie pozwala mi na głębsze refleksje i elokwentne władanie językiem), ale niektóre fragmenty powieści są po prosto artystycznie piękne :)

      Usuń
    2. Zwłaszcza, że jest sporo informacji o uzyskiwaniu kolorów z kamieni szlachetnych. Jest również poruszana kwestia doboru światła, aby ukazać piękno i głębię koloru. ;) Zdecydowanie Agnieszko znajdziesz coś dla siebie. ;)

      Usuń
    3. Czuję się zachęcona:-)

      Usuń
    4. I ja również, mimo że nie jest to moja ulubiona tematyka.

      Usuń
  15. Ta pozycja jest naprawdę interesująca i wyróżnia się na tle innych historycznych i miłosnych książek. Najbardziej urzekła mnie dyskusja na tematy filozoficzne. Nadała ona magii całej powieści. Zakończenie rzeczywiście nie przypomina utartych schematów.

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetna recenzja, bardzo lubię powięści z tak malarskim tłem, chyba się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wydaje się, że książka zabiera nas "do środka", w tamte opisywane miejsca. Budzi też myśli i dociekania o prawdziwych genezach niektórych dzieł sztuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to mógłby być fajny schemat i pomysł na pobudzanie wyobraźni - wybierz obraz i napisz historię ludzie z niego

      Usuń
  18. Czuję się coraz bardziej zachęcona do jej nabycia. Wszyscy piszą, że jest taka inna. Muszę się sama o tym przekonać ;)


    P. S. Kieliszek trucizny mi się spodobał ;) Może nie tak jak Kroniki Archeo, ale muszę poznać całą serię :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz