"Świątynia" Jakub Żulczyk


Świątynia, Jakub Żulczyk
Nasza Księgarnia, 2011
Przygodowy horror dla młodzieży autorstwa Jakuba Żulczyka, „Zmorojewo”, przeczytałam z całkiem sporą przyjemnością, więc chętnie sięgnęłam po jego kontynuację. 

W przypadku dalszych tomów danej serii zawsze istnieje ryzyko, że będą jedynie odcinaniem kuponów od sukcesu pierwszej części. Przyznaję, że „Świątynia” zaskoczyła mnie tym, że wyraźnie różni się od „Zmorojewa”. Z jednej strony poczułam się nieco rozczarowana brakiem tej specyficznej atmosfery, jaką miał poprzedni tom cyklu, a z drugiej Żulczykowi należy się pochwała za to, że starał się stworzyć coś nowego.

Choć „Świątynia” nie jest bezpośrednią kontynuacją „Zmorojewa” i stanowi odrębną historię, nie polecam jej osobom, które nie znają treści tomu pierwszego. Zbyt wiele jest tu odniesień do opisanych tam wydarzeń i osób. Głównymi bohaterami są, podobnie jak poprzednio dwoje nastolatków, Tytus Grójecki, „Powiernik Jasności”, który kilka miesięcy wcześniej pokonał złe moce i zmusił siły zła do odwrotu, oraz Anka Waszczuk, jego koleżanka, a przez krótki okres także dziewczyna. Tym razem, choć jest to teoretycznie seria poświęcona Tytusowi, fabuła skupiona jest przede wszystkim na Ance. Kłopoty dziewczyny zaczynają się, gdy traci głowę dla tajemniczego Damiana, któremu towarzyszy dziwne rodzeństwo, wyglądające jak zaginione i nieznane do tej pory dzieci z rodziny Adamsów. Jednocześnie kraj ogarnia masowa histeria na punkcie mężczyzny zwanego Uzdrowicielem, któremu towarzyszy demoniczny człowiek ukrywający pod maską całkowicie spaloną twarz.

Cykl o Tytusie Grójeckim jest przeznaczony przede wszystkim do młodzieży i w „Świątyni” widać to znacznie wyraźniej niż w „Zmorojewie”. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron książka jest zwykłą powieścią o nastolatkach – o ich przepychankach z rodzicami i znajomymi, miłościach, flirtach i imprezach. Wprawdzie zostało to zaprawione pewną dawką grozy i tajemniczości, jednak mnie w ogóle to nie ruszyło. W założeniu jest to horror, a jednak zabrakło mi w fabule jakiegoś zdecydowanego, mocnego akcentu, który by to podkreślił. I tak jak czytając „Zmorojewo” kilkakrotnie czułam ciarki na plecach, tak w przypadku „Świątyni” już nie. Czasami odnosiłam wrażenie, autor poczuł chyba natchnienie, by skrobnąć coś na kształt romansu paranormalnego i w pewnym momencie robiło się aż mdło od wzniosłych słówek i duchowych przeżyć bohaterów nad ich miłosnymi perypetiami. Nie obyło się też niestety bez dłużyzn, które w hurtowych ilościach wkradły się w zakończenie książki. Gdyby skondensować akcję na 300 stronach, byłoby chyba idealnie.

Nie oznacza to jednak, że „Świątynia” jest powieścią słabą. Pomijając kilka wątków, fabuła jest interesująca i wciągająca. Najbardziej przyciąga uwagę postać Powierniczki Ciemności, córki Leszego, która ma otworzyć demonicznym stworom Bramę do ludzkiego świata. Każdy, najmniejszy nawet odruch człowieczeństwa, ludzkie emocje, a nawet zapach napawają ją wstrętem. Jest nieskończenie wręcz okrutna i cyniczna, a jednak nie sposób nie zapałać do niej pewną sympatią.

Żulczykowi udało się jeszcze jedno – rewelacyjnie przedstawił sposób, w jaki ludzie dają się omamić sektom i jak zmienia się ich zachowanie po takim „praniu mózgu”. Mało tego, świetnie pokazał, że tłum ludzi staje się bezmyślny i agresywny, a w odpowiednich rękach, monstrualnie wręcz niebezpieczny, nawet dla samego siebie.

Książkę polecam osobom, które mają już za sobą lekturę „Zmorojewa”, zwłaszcza nastolatkom. Może oni znajdą w tej powieści więcej mroku niż ja. W końcu to horror kierowany do nich!

Komentarze

  1. "Zmorojewo" czytałam i za "Świątynie" też wypadałoby się wziąć. Może w końcu znajdę na to czas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli "Zmorojewo" przypadło Ci do gustu, to warto sięgnąć i po "Świątynię", choć wg mnie jest nieco słabsza...

      Usuń
  2. Bardzo mnie te sekciarskie wątki interesują. Chyba nie dość takich tematów, zwłaszcza w książkach dla młodzieży, zwłaszcza, jeśli przemycone są bez nachalnego dydaktyzmu. Sięgnę na pewno, po "Zmorojewie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że facet naprawdę miał z tym dobry pomysł - takie spojrzenie na nastolatki będące pod czyimś silnym wpływem z punktu widzenia ich koleżanek i kolegów to coś zupełnie innego niż pogadanka na lekcji czy sucha broszura ostrzegająca przed sektami.

      Usuń
  3. To Twoja recenzja "Zmorojewa" przekonała mnie do prozy Żulczyka, więc i po "Świątynię" chętnie bym sięgnęła:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię do niego zachęciłam. Zawsze tak się ciepło robi, gdy czytam, że moje teksty się komuś podobają i mobilizują do sięgnięcia po jakąś książkę :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Zainteresowała mnie tematyka, więc chętnie sięgnę po obie książki. A o panu Żulczyki nie słyszałam jak do tej pory, więc myślę, że będzie to miłe pierwsze spotkanie. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak podkreśliłam w recenzji, na pierwsze spotkanie zdecydowanie polecam "Zmorojewo" ;)

      Usuń
  5. Ja czytałam "Instytut" tego autora i bardzo mi się ona podobała. Tę też przeczytać muszę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam ochotę na "Instytut", choć czytałam o nim sprzeczne recenzje. Nie ma to jednak jak przekonać się samemu :)

      Usuń
  6. póki co mam w planach "Zmorojewo", a więc kontynuacja musi poczekać :)
    wpierw muszę sama ocenić, czy poprzedniczka przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie oceniaj książki po okładce, ale ja właśnie - jak zwykle - od oceny samej okładki wyjdę, bo to ona, a nie treść książki, siłą rzeczy jako pierwsza w oczy mi się rzuciła. Zatem - na plus. Wielki plus!

    Rozległe przedstawienie młodzieńczego życia nastolatków z ich problemami na czele - to mnie odrzuca, jednak ten jedyny minus nie sprawi, że odrzucę chęć lektury "Świątyni", jednak najpierw czas na "Zmorojewo" - jakoś bardziej mnie do siebie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z kolei okładki tej serii jakoś nie pasują...
      I masz rację - najpierw koniecznie "Zmorojewo" :)

      Usuń
  8. Najpierw wezmę się za "Zmorojewo", do którego mnie zachęciłaś. Potem się zobaczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ani ze mnie nastolatka, ani nawet „Zmorojewa” nie przeczytałam. Dlatego podejrzewam, że szybko książki nie przeczytam. Przynajmniej teraz wiem, która z części jest pierwsza, a która jest kontynuacją ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytam tego typu książek, ale może dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Najpierw czeka mnie pierwsza część, a potem zobaczę...

    OdpowiedzUsuń
  12. Po horrory nie sięgam często - odstraszają mnie naciągane opisy, dziwna tematyka, zdarza się też, że pretensjonalna okładka. Tak więc zastanowię się jeszcze nad tą pozycją, bo chyba boję się zaryzykować ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz