"Irlandzki sweter" Nicole R. Dickson


Tytuł: Irlandzki sweter
Autor: Nicole R. Dickson
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2011
Stron 416

„Irlandzki sweter” już od pierwszych stron zachwycił mnie niezwykłą atmosferą i poruszającą, wciągającą fabułą. Akcja powieści rozgrywa się na małej irlandzkiej wyspie znanej przede wszystkim z pięknych swetrów o oryginalnych wzorach, które są dumą i cechą charakterystyczną jej mieszkańców od setek lat. 

To właśnie te swetry, zwane gansejami, są równie ważnymi bohaterami, co ludzie, których poznajemy na kolejnych stronach książki. Ktoś może spytać, czy można napisać dobrą książkę o zwykłych swetrach? Pewnie nie, ale te tworzone przez wyspiarzy są absolutnie niezwykłe; każdy z nich zawiera w sobie emocje i uczucia, każdy splot i każdy wzór opowiadają inną historię miłości, tęsknoty, a czasem strachu czy żalu.

Amerykanka Rebecca Moray przyjeżdża na wyspę z sześcioletnią córeczką Rowan, aby napisać książkę na temat gansejów i historii starych miejscowych wzorów. Kobieta nie potrafi uwolnić się od prześladujących ją wspomnień o okrutnym, znęcającym się nad nią mężu, choć od lat jest już od niego wolna. Skrycie ma nadzieję, że nowe otoczenie pozwoli jej wyzwolić się od nieustannego strachu o bezpieczeństwo swoje i córki. Pomaga jej w tym bardzo ciepłe przyjęcie przez mieszkańców wyspy, wśród których zarówno Rebecca jak i Rowan nawiązują liczne przyjaźnie. Dziewczynka wyjątkowo uparcie szuka towarzystwa Seana Morahana, starego zgryźliwego rybaka, który od sztormu, podczas którego czterdzieści lat wcześniej zginęli wszyscy jego synowie, całkowicie odciął się od świata. Starzec początkowo stara się ją zniechęcić do siebie, jednak z czasem pod wpływem bezinteresownej serdeczności dziecka powoli otwiera się na świat.

W tej prostej historii autorka poruszyła trudny temat przemocy domowej. Historie Rebeki i Seana ściśle łączą się ze sobą, ukazując problem toksycznego, pełnego przemocy związku z dwóch perspektyw. Rebecca była ofiarą sadystycznego męża, który zniszczył jej poczucie własnej wartości i regularnie bił. Dopiero narodziny córki zmobilizowały ją do odejścia od niego, choć nawet po latach nie potrafiła uwolnić się od mrocznych wspomnień. Z kolei Sean, którego poznajemy jako złamanego poczuciem winy i wyrzutami sumienia staruszka, okazuje się być takim samym dręczycielem własnej rodziny. Dopiero śmierć synów oraz żony uzmysłowiły mu, jak wiele zadał im bólu i cierpienia. Musiało jednak minąć ponad czterdzieści lat, by mógł poradzić sobie z własnymi wspomnieniami i spróbować odkupić swoje winy.

Autorka zastosowała interesujący styl narracji, przeplatając teraźniejsze wątki wspomnieniami Seana i Rebeki, które ujawniają kolejne szczegóły ich historii. Aż do ostatnich stron nie znamy ich najważniejszych elementów i dopiero zakończenie książki pozwala w pełni zrozumieć oboje bohaterów. Kompozycja powieści jest przemyślana, nic nie jest tu przypadkowe, a wszystkie wątki zgrabnie komponują się ze sobą. W połączeniu z lekkim stylem pisarki sprawia to, że „Irlandzki sweter” czyta się szybko i przyjemnie.

Dużą zaletą książki jest piękna scenografia, w jakiej rozgrywa się opisana historia. Piękne, plastycznie opisane krajobrazy małej irlandzkiej wysepki aż proszą, by zobaczyć je na własne oczy. Urzekła mnie atmosfera tego miejsca, w którym czas zdaje się płynąć wolniej, jego bezpretensjonalni, żywiołowi mieszkańcy oraz liczne nawiązania do irlandzkich legend i zwyczajów.

Każdy rozdział rozpoczyna się krótkim, zamieszczonym w ładnej ramce, cytatem ze "Splotów miłości" opisujących symbolikę poszczególnych wzorów na wyspiarskich gansejach. Więcej informacji na temat autorki tej książki można znaleźć na samym końcu powieści. Na ostatnich stronach znajduje się także krótki wywiad z Nicole R. Dickson, w którym pisarka wyjaśnia, co skłoniło ją do napisania "Irlandzkiego swetra" oraz skąd czerpała niektóre pomysły. Bardzo podoba mi się wydanie książki. Okładka, na której widać charakterystyczny irlandzki brzeg, od razu przyciągnęła moja uwagę. Żałuję jedynie, że książka nie została wydana w sztywnej oprawie; przy tej objętości  podczas czytania miękka okładka dość szybko się gniecie.

Serdecznie zachęcam Was do sięgnięcia po tę wzruszającą opowieść o przebaczeniu, pokonywaniu demonów przeszłości oraz o sile przyjaźni i wzajemnego wsparcia się w potrzebie.

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia
Recenzja ukazała się również na stronie Lubimy Czytać

Komentarze

  1. Napewno zachęca do siebie, okładka również

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam wcześniej, ale z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam te irlandzkie swetry, nawet kiedyś sobie wyszukałam "przepis", ale w życiu nie widziałam czegoś tak skomplikowanego w wykonaniu:-)
    Okładka - magiczna, tytuł - intrygujący, - klimaty - zdecydowanie moje. Lubię sobie od czasu do czasu zaserwować dawkę takiej prostej opowieści o surowym życiu, bez zawijasów i upiększaczy i czuję, że to mogłoby być to. Zapamiętuję:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po lekturze od razu poszukałam w internecie zdjęć takich swetrów i naprawdę podziwiam osoby, które potrafią je zrobić. Ja wymiękam nawet przy prostych wzorach, a tutaj powstają takie cuda :)
      A co do książki, to naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, więc polecam :)

      Usuń
  4. Coś dla mnie :) Muszę kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie i ja przeczytam, pomimo faktu, że na lekką lekturę się nie zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć temat jest dosyć ciężki, to książkę czyta się błyskawicznie i mimo wszystko emanuje ona pewnym ciepłem, więc warto:)

      Usuń
  6. Bardzo nastrojowa okładka, a i fabuła prezentuje się ciekawie;) Aż nabrałam ochoty:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Te ostatnie zdanie podsumówujące strasznie mnie zachęciło do przeczytania książki :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że tak Was zachęciłam do sięgnięcia po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi niezwykle kusząco... Opowieść o swetrach? Czemu nie ;) Tym bardziej, że fabuła prezentuje się całkiem nieźle. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi nieco absurdalnie, prawda? Ale wiem, że już chyba zawsze będę patrzyła na takie swetry z sentymentem :)

      Usuń
  10. hmmm... zachęcająca recenzja, może się dam namówić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Okładka mnie zauroczyła i mam wrażenie, że książka niedługo znajdzie się na mojej półeczce, chociaż dobrze wiem, że nie powinnam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego, ale mnie okładka kojarzy się z "Nad Niemnem". ^^

      Usuń
    2. O nie! Tylko nie "Nad Niemnem"... Mało która książka tak mnie wymęczyła...

      Usuń
    3. Mnie wymęczyło tak "Przedwiośnie" i niektóre fragmenty "Wichrowych Wzgórz".

      Usuń
  12. W takim razie się za nią rozejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Już sam fakt,że to się dzieje na Zielonej Wyspie przyciąga mnie do tej książki.
    A Twoja recenzja zachęca więc chętnie przeczytam.)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też motyw Zielonej Wyspy zawsze kusi w książkach :)

      Usuń
  14. Zapowiada się bardzo ciekawie. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz