"Dwunastu" Jasper Kent


Tytuł Dwunastu
Tytuł oryginału: Twelve
Tom
 1

Autor Jasper Kent
Wydawnictwo Amber
Data wydania 2009

Stron 344
Wielokrotnie przekonałam się, że szumne zapowiedzi wydawcy wychwalające daną powieść, a zwłaszcza powoływanie się na wysokie lokaty w różnego rodzaju rankingach, nie gwarantują udanej lektury. A jednak ponownie dałam się nabrać, wybierają książkę ponoć entuzjastycznie przyjętą przez recenzentów i fanów gatunku. Dodatkowo zachęcona interesującym opisem fabuły Dwunastu autorstwa brytyjskiego pisarza Jaspera Kenta, nastawiłam się na pasjonującą lekturę. Niestety, okazało się, że dobry pomysł można zniszczyć niezbyt udanym wykonaniem.

Dwunastu można zaliczyć do gatunku historycznej fantasy z wątkiem romansowym. Akcja dzieje się jesienią 1812 roku podczas kampanii rosyjskiej Napoleona. Armia francuska zmierza w kierunku Moskwy, w zasadzie nie pozostawiając Rosjanom złudzeń co do zakończenia tej wojny. Głównym bohaterem powieści jest kapitan huzarów Aleksiej Iwanowicz Daniłow, który razem z trzema zaprawionym w bojach przyjaciółmi, tworzą jednostkę specjalną. Ich zadaniem jest zbieranie informacji na temat wroga oraz uprzykrzenie wojskom francuskim przemarsz przez ziemie rosyjskie. Kiedy ich działania nie przynoszą prawie żadnego rezultatu, jeden z towarzyszy Aleksieja, Dimitrij, wzywa na pomoc dwunastu tajemniczych najemników z okolic Wołoszczyzny. Okazują się oni zadziwiająco skuteczni, a jednak wzbudzają w głównym bohaterze dziwny niepokój. Po przeprowadzeniu własnego śledztwa, Aleksiej odkrywa, że jego przyjaciel sprowadził do Rosji kogoś znacznie groźniejszego od Francuzów…

Muszę przyznać, że sam pomysł połączenia znanych faktów historycznych z elementami grozy i fantastyki bardzo mi się spodobał. Dwunastu mogło być naprawdę fascynującą lekturą, zwłaszcza dla osób zainteresowanych historią lub carską Rosją. Jednakże Jasper Kent nie popisał specjalnie dbałością o oddanie ducha epoki ani kraju, o którym pisał. Gdyby nie rosyjskie imiona, wódka i kilka charakterystycznych dla Moskwy miejsc, trudno byłoby się zorientować, gdzie rozgrywa się akcja powieści. Nie znajdziemy tu praktycznie żadnych opisów realiów epoki czy rosyjskiej kultury, a tło historyczne zostało nakreślone dosyć podręcznikowo. Możliwe, że wiedza autora, Brytyjczyka, na temat Rosji jest mniejsza niż polskiego czytelnika. Jednakże podejmując się pisania takiej powieści, powinien solidniej dopracować jej historyczne podstawy. Kilka ciekawostek rzuconych czytelnikowi na zachętę zdecydowanie nie wystarczy.

Chyba największym błędem Kenta był raczej nieudany, nudnawy początek. Pierwsze rozdziały powinny zachęcić czytelnika do dalszej lektury, w tym jednak przypadku działają raczej na odwrót. Akcja nabiera tempa i staje się dużo bardziej wciągająca w momencie, gdy poznajemy tytułowych dwunastu tajemniczych sojuszników Rosjan.  Narasta napięcie, poznajemy kolejne elementy układanki, które każą wątpić w ludzką naturę wołoskich wojowników. Wątek ten jest zdecydowanie najbardziej interesującym elementem książki, znacznie lepszym niż chociażby historia romansu Aleksieja z prostytutką Dominikiją.

Główni bohaterowie powieści to barwne postaci, w większości wykreowane całkiem przyzwoicie. Mają swoje wady i zalety, rozterki i tajemnice, których nie zdradzają nawet przed przyjaciółmi. Targają nimi sprzeczne, ale jakże ludzkie emocje i żądze. Ich dyskusje na temat natury wojny oraz dobra i zła to duża zaleta książki, która okazuje się nie być jedynie fantastyczną opowieścią, ale aspiruje do czegoś więcej. Kent zadaje pytania, nad którymi warto się zastanowić. Czy zło można zwalczać jeszcze większym złem? Czy wszelkie środki są dozwolone, jeśli przyświeca nam słuszny cel?

Powieść jest napisana w sposób bardzo nierówny. Rewelacyjne fragmenty, które potrafią maksymalnie przyciągnąć uwagę czytelnika, przeplatają się z nudnymi opisami czy nieco irytującymi przemyśleniami głównego bohatera. Ze względu na fakt, że jest to literacki debiut Kenta, można na to nieco przymknąć oko. Mam jedynie nadzieję, że drugi tom cyklu nie będzie powielał błędów popełnionych przez autora w pierwszym.

Dwunastu nie jest złą książką. Powiedziałabym raczej, że jest powieścią ze świetnym, choć niezbyt dobrze wykorzystanym pomysłem. Ot, takie czytadło, które można potraktować jako świeży powiew na fantastycznym rynku wydawniczym opanowanym przez schematyczne powieści o romansach wampirów, tudzież aniołów, z nastolatkami.

Moja ocena 3+/6

Recenzja ukazała się także na stronie Lubimy Czytać

Komentarze

  1. Nie słyszałam o pisarzu, ale po Twojej recenzji średnio mam ochotę go poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie jesteś wielką fanką okresu napoleońskiego w Europie, to spokojnie możesz sobie darować. Może nie odebrałabym tej książki tak negatywnie, gdyby nie wysokie oczekiwania. Została umieszczona na 6. miejscu 100 najlepszych powieści typu historyczna fantasy. To do czegoś zobowiązuje. A w praktyce wyszło takie coś.

      Usuń
    2. Szóste to wysokie miejsce... A co się znalazło na szczycie?

      Usuń
    3. Nawet bardzo wysokie, więc spodziewałam się porywającej powieści. Informacja o miejscu w tym rankingu pochodzi z okładki książki. Nie mam pojęcia, co jest na pierwszym miejscu, bo przeglądam tę stronę http://www.fantasybookreview.co.uk, która ten ranking stworzyła, ale za nic nie mogę tego znaleźć...

      Usuń
  2. Niegdyś buszowałam po bibliotece w poszukiwaniu powieści wydanych przez Ambera. Powieści grozy głównie. Wzięłam w rękę Dwunastu i już miałam wziąć, kiedy przeczytałam opis, który tak mnie wymęczył, że zwyczajnie odłożyłam książkę na półkę. Wszystko z powodu historii, której tak nie lubię w książkach, a skoro sam opis mnie nie zachęcił a wręcz zanudził to wiadomo, że z samą lekturą nie byłoby lepiej. Jednakże nie wątpię, że dla fanów gatunku może być całkiem nie najgorsza :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie opis bardzo zachęcił, bo lubię historię i powieści przynajmniej częściowo bazujące na faktach. W tym jednak przypadku zawiodłam się. Jeśli historia to nie to, co lubisz najbardziej, to raczej wiele nie straciłaś nie czytając "12" ;)

      pozdrawiam

      Usuń
  3. Nie słyszałam o tej książce, ale z tego co czytam teraz nie bardzo mam ochotę ją poznac, a przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie mistrzostwem w szumnych zapowiedziach wydawcy jest "Achaja". (Tak, należę do jej przeciwników). Porównywanie dzieł(k)a do powieści Tolkiena czy Sapkowskiego - naprawdę mocne. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się "Achaja" bardzo podobała, ale zgadzam się, że porównywanie jej z dziełami Sapkowskiego czy Tolkiena to nieporozumienie. Mimo że czytało mi się ją bardzo przyjemnie, to jednak zupełnie inny poziom :)

      Usuń
  5. Recenzja zachęcająca ale to nie mój klimat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej po nią nie sięgnę bynajmniej w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie bym przeczytała powieść osadzoną w carskiej Rosji, ale 3/6 to stanowczo za mało, żeby poświęcić jej cenny czas.
    "Achaja" też mi się podobała, ale hmm... porównanie do Tolkiena? Z czym do ludzi? :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Może przy odrobinie wolnego czasu przeczytam ale nie obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra książka nie potrzebuje reklamy, zwłaszcza tej zbyt szumnej. ;)

    "Historyczna fantasy z wątkiem romansowym" - oj nie, to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz